Reklama
Reklama

Bezlitosna Rusin nie boi się, że ją "zniszczą". Wywołała panikę na Instagramie

Kinga Rusin znana jest ze swojego zaangażowania w sprawy społeczne oraz polityczne. Dziennikarka lubi zabierać głos i często robi to, by krytykować obecną władzę. Tym razem była gwiazda TVN-u znów nie wytrzymała i postanowiła skomentować ostatnią wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego. Nie boi się nawet "zniszczenia".

Kinga Rusin nie przepada za obecną władzą

Kinga Rusin niejednokrotnie dawała świadectwo temu, że przejmuje się losem innych. Kobieta regularnie chodziła na protesty, stawała w obronie zwierząt, a także broniła prawa unijnego. Kiedy zdecydowała się opuścić Polskę, nie zapomniała o ojczyźnie i dalej prowadziła działalność filantropijną.

Nie jest też tajemnicą, że Rusin ma mało pochlebne zdanie o obecnej władzy. W temacie jej polityków zabierała już głos niejednokrotnie w przeszłości i najwyraźniej nie ma zamiaru tego zaprzestać. Niedawno na jej mediach społecznościowych pojawiły się posty, w których ostro skomentowała kontrowersyjną wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego.

Zobacz też: Kinga Rusin publicznie opisała porażkę swojego partnera: "Zbyt duże ryzyko"

Reklama

Kinga Rusin ostro o Jarosławie Kaczyńskim

W pierwszym wpisie Kinga Rusin w dość ironiczny sposób zaapelowała do wszystkich grzybiarzy. Były premier dał bowiem do zrozumienia, że jeśli jego partia przegra wybory, to Polakom może zostać odebrana wolność zbierania grzybów. Nie, to nie żart:

"To jest nasza własność. A z własnością wiąże się wolność. To, że możemy sobie spokojnie wejść do lasu, to nie jest tak wszędzie, w wielu krajach lasy są w rękach prywatnych lub we władaniu korporacji. My tę wolność mamy, chodzimy na grzyby do lasu, chodzimy, aby wypocząć. To jest część naszej wolności i nie damy sobie tej wolności odebrać" - podkreślał Kaczyński.

"Uwaga grzybiarze, wódz z PiS dał w ten weekend do zrozumienia, że jeśli jego partia przegrałaby wybory, nie będzie można zbierać grzybów. Niestety, wygląda to na pierwszy w kampanii przykład politycznego działania grzybów, ale chyba... halucynogennych" - napisała w odpowiedzi przejęta Kinga.

Rusin jak na nią przystało, pochwaliła się również swoją najnowszą wyprawą. Dziennikarka przebywa obecnie na Alasce, gdzie słuchała "wielorybiego śpiewu". Możliwość obserwacji tych majestatycznych ssaków okazała się niezwykłym doświadczeniem:

"Lepiej niż bełkotu leśnego dziadka posłuchać "wielorybiego śpiewu". Może nie spowoduje to halucynacji, ale potrafi wywołać euforię. "Śpiew" wielorybów nagrałam kilka dni temu w czasie naszej wyprawy po Kenai Fjords w pobliżu Seward na Alasce (załączam to nagranie na drugim slajdzie). Humbaki słyną z wydawania niskich, złożonych dźwięków, słyszalnych na przestrzeni setek kilometrów" - wyjawiła Kinga.

Na koniec wpisu jeszcze raz odniosła się do polityki. Według niej lepiej jest słuchać zwierząt niż polskich polityków.

Kinga Rusin nie boi się, że ją "zniszczą"

Parę godzin później Kinga Rusin dodała kolejny wpis. Tym razem dziennikarkę widzimy na rowerze. Z emocjonującego posta można wyczytać, że 52-latka przebyła na nim aż 74 kilometry po terenie parku narodowego.

Po tym sportowym wstępie Rusin znowu skupiła się na polityce. Kobieta podkreśliła, że jej poprzednia publikacja wywołała ogromne poruszenie wśród internautów. Dodała, iż zdaje sobie sprawę z tego, jakie konsekwencje może ponieść za swoje słowa. Nie zamierza jednak milczeć w kwestiach politycznych, ponieważ wiele osób prosi ją, by takie tematy poruszała w swoich mediach społecznościowych.

" Po wczorajszym poście o "grzybobraniu prezesa" napisało do mnie kilku znajomych z pytaniem, po co ryzykuję. Dzięki za troskę wiem, jak PiS potrafi niszczyć ludzi. Mimo to uważam, że mówienie o głupocie, bezeceństwach tej władzy, o kłamstwach, manipulacjach, złodziejstwie, o nepotyzmie i kolesiostwie, które za rządów pis przybrało monstrualne rozmiary, o niszczeniu demokracji, nagonce na lekarzy, nauczycieli czy sędziów, o niszczeniu edukacji, o niszczeniu kultury i przyrody, o zabieraniu obywatelskiej wolności i jej gwałceniu np. w czasie protestów kobiet, to po prostu obowiązek obywatelski. Ponadto codziennie piszą do mnie osoby obserwujące mój profil, prosząc, bym robiła, to także w ich imieniu. Tyle i aż tyle" - napisała w sieci Kinga.

Myślicie, że doczeka się jakieś odpowiedzi ze strony polityków lub TVP?

Zobacz też:

Kinga Rusin rozważała wcześniejsze lądowanie. "Wisieliśmy w pasach bezpieczeństwa"

Kinga Rusin nigdy o tym nie mówiła. Wyszło na jaw jej prawdziwe nazwisko

Tomasz Lis miał udar. "Żyję, choć w nocy nie było to takie pewne"

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Jarosław Kaczyński | Kinga Rusin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy