Rekrutacja do "Rolnik szuka żony"
Kandydaci do "Rolnik szuka żony" zgłaszają się sami albo namawiają ich do tego bliscy i znajomi. Każdy kontakt jest dokładnie sprawdzany przez pracowników firmy producenckiej. Wybierane jest grono blisko 50 osób. Dalej przechodzi połowa.
Do ich gospodarstw trafiają następnie dokumentaliści z kamerami. Nagrywają, jak wygląda dom i okolica oraz robią krótkie wywiady. Z tej grupy reżyser wyłania 10 kandydatów i to oni prezentują się potem w programie "0".
"Rolnik szuka żony": nawet 100 tys. złotych kary za ujawnienie tajemnicy
Zanim jednak wystąpią w programie "Rolnik szuka żony", muszą przejść długą rozmowę m.in. z psychologiem i podpisać wielostronicowe umowy. Mowa jest w nich o licznych karach za ujawnienie tajemnicy programu, a zwłaszcza jego zakończenia.
Najniższa kara w "Rolniku" wynosi 20 tysięcy złotych, a najwyższa prawie 100 tysięcy. To dlatego chłopaki boją się rozmawiać o tym, co działo się podczas nagrań nawet między sobą - mówi nam jeden z byłych uczestników show.
Podobne kary obowiązują pracowników firmy producenckiej i TVP, którzy wspólnie uczestniczą w nagraniach. Największa odpowiedzialność ciąży jednak na "opiekunach" poszczególnych rolników. Każdy z nich ma swojego "anioła stróża" i to on czuwa nad przebiegiem nagrań w gospodarstwach.
Opiekunowie nie mogą wymieniać między sobą żadnych informacji! Co ciekawe, ekipa operatorów kamer ma swój sposób na to, by zapewnić intymność na randkach rolników z uczestnikami. Oto relacja jednego z uczestników:
Ustawili kilka kamer na statywach, tuż przede mną i dziewczyną, którą zaprosiłem. Włączyli je i odeszli. Czuliśmy się wtedy swobodnie, leżąc na trawie i zapomnieliśmy o tym, że ktoś nas nagrywa - słyszymy.

Nie ma mowy o kielichu
Produkcja zwraca też uwagę na trzeźwość rolników i zobowiązuje ich do abstynencji w trakcie nagrań.
Dla wielu mieszkańców wsi ekscytujący jest moment przyjazdu ekipy zdjęciowej. Zbierają się wtedy i robią sobie wycieczki do sąsiada, który jest bohaterem programu - na jego podwórku i pod płotem nagle wyrasta parking.
Stoi pięć wozów ze sprzętem, w tym jeden z monitorami dla podglądu. Do tego bus dla Marty Manowskiej z miejscem do odpoczynku, garderobą i stanowiskiem dla makijażystki.

Manowska nie boi się ubrudzić w oborze
Na plan dociera catering albo cała ekipa około 14 rusza na obiad. Żadna, nawet najbardziej serdeczna mama rolnika, nie byłaby w stanie wyżywić w swojej kuchni niemal 30 osób z programu.
Z naszych informacji wynika, że największą sympatią na planie rolnicy darzą Martę Manowską, która "nie zadziera nosa" i nie boi się ubrudzić w oborze. Rolnicy doceniają też, że nie poprawia urody jak inne prezenterki i nie zaskakuje ich... wielkimi ustami, których wcześniej nie miała.
Jest dla nich "wymarzoną" dziewczyną, której składają życzenia urodzinowe i zawsze uwzględniają na listach gości weselnych.
Zobacz też:
Kamil z "Rolnika" zaręczył się? Wiadomo, kim jest jego wybranka
Facebook zmieni nazwę. Na jaką?
Manowska bez makijażu. Wciąż zachwyca

Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym INSTAGRAMIE Pomponik.pl








