Rodowicz nie chudnie przez bagietki
Bagietka to słowo, które już chyba na dobre przylgnie do Maryli Rodowicz. Gwiazda pod koniec ubiegłego roku wywołała poruszenie zakupem tego produktu. W sieci wyżaliła się bowiem, że chrupiący przysmak i kilka innych smakołyków wyniosło ją w jednym z supermarketów aż ponad 1200 zł. Fani wówczas zachodzili w głowę, jak to możliwe.
Teraz znów wraca sprawa bagietki, choć w nieco innej odsłonie. Jak się okazuje, to właśnie ona stoi na drodze do wymarzonej sylwetki Maryli Rodowicz. Gwiazda w wywiadzie dla "Plotka" przyznała, że dieta pudełkowa, na której jest, dawałaby zdecydowanie lepsze efekty, gdyby nie jej słabość właśnie do bagietek, które podjada.
"Jak mi coś na diecie pudełkowej nie smakuje - a często to się dzieje - to sobie dogadzam. Idę do sklepu wtedy, kupuję sobie chociaż bagietkę chrupiącą..." - wyznała, dodając, że inną opcją zaspokojenia smaku są też obiadki z synem.
"Gdyby nie to, chudłabym jeszcze szybciej" - wyznała wprost Maryla Rodowicz.
Rodowicz największą fanką masła
Jednocześnie w tym samym wywiadzie Maryla Rodowicz przyznała, że jest w stanie odmówić sobie wielu rzeczy, ale nigdy nie zrezygnuje z masła.
"Jestem na diecie pudełkowej. Odmawiam sobie dobrych rzeczy, ale nie masła. O to możecie być spokojni. Nigdzie się nie wybieram, a brak masła to chyba by oznaczało to, że mnie nie ma. Z tego nie zamierzam rezygnować" - powiedziała.
Jak się okazuje, kolejną przeszkodą na drodze do wymarzonej sylwetki jest też ptasie mleczko, którym często fani obdarowują ją na koncertach.
"Jak potem tego nie jeść? No nie da się" - mówi wprost.
Zobacz też:
To znowu dzieje się z Rodowicz. Nie uniknie już plotek
Córka Rodowicz poruszyła fanów matki. Katarzyna Jasińska podjęła radykalną decyzję
Wieści o stanie zdrowia Maryli Rodowicz zasmuciły fanów. "Przykro mi"








