Zamiast tego aktorka dzieli swój czas pomiędzy Nowym Jorkiem i Connecticut.
"Nie muszę cały czas pozostawać w oku cyklonu. Kocham grę aktorską, naprawdę, ale było mi bardzo ciężko" - wyznaje Renee. Twierdzi, że paparazzi z Zachodniego Wybrzeża to po prostu zbyt wiele.
"Miałam dość ciągłego śledzenia. Zawsze krok w krok za mną podążało sześciu facetów z krótkofalówkami. To jest jak cała siatka wywiadowcza, w końcu nawet zaczęłam ich rozpoznawać po twarzach. W ciągu dnia mam przymiarkę, później spotkanie z reżyserem, następnie wywiad a później chcę trochę pobiegać. Myślę sobie: Nie jesteście zaproszeni!, ale oni byli zawsze za moimi plecami" - zwierza się gwiazda.
Rozwiązanie? Oczywiście przeprowadzka! "Nie chcę cały czas napędzać tych panów, ale nie chcę też stać się zgorzkniałą z tego powodu. Zdecydowałam więc, że po prostu się przeprowadzę" - oświadczyła.









