Reklama
Reklama

Radek pod pantoflem

Powrót Radka Majdana - chwyt marketingowy czy prawdziwe uczucie?

Dorota "Doda" Rabczewska i Radosław Majdan najpierw rozstają się, potem wracają do siebie. Ona go nie wpuszcza do domu. Kłócą się. Potem pojawiają się oficjalne komunikaty o rozwodzie. No i... znowu są razem.

Doda powiedziała właśnie "Vivie", że jednak pogodzili się z Radziem i na nowo są ze sobą . A wszystko z powodu ponoć magicznej zmiany postawy piłkarza:

"Radosław przeszedł metamorfozę - w ogóle go nie poznaję. Jest takim, jakim chciałam go widzieć kiedyś. Pozostaje tylko pytanie, czy chce mnie odzyskać, czy rzeczywiście zauważył błędy i doszedł do wniosku, że musi się zmienić na stałe" - wyjaśnia Doda.

Reklama

"Nie cofnęłam swojej decyzji o rozwodzie. A jeśli [Radek] chce, żebym ponownie wyszła za niego, musi znowu mnie zdobyć. (...) Fajnie mi z tym, zawsze chciałam się tak czuć. Radek zabiega o mnie, jak nigdy dotąd. Marzy mi się, by było tak już zawsze".

Sam Majdan bardzo chce odbudować ich związek.

"Bardzo się o mnie troszczy, opiekuje się mną, jest cudowny. Wiele wody musi jednak upłynąć, żebym zechciała być znowu żoną. Na razie chcę być jego dziewczyną, spędzać z nim czas, pomagać mu, śmiać się z nim, przytulać. Nic nie planuję. Albo się wszystko ułoży, albo nie.

Przypomnijmy, że Doda w programie TVN "Miasto kobiet" powiedziała kiedyś o Radku:

"Zawsze wybierałam swoich narzeczonych pod kątem znaku zodiaku i niestety lub stety mój małżonek, który jest spod znaku Byka, KOMPLETNIE do mnie nie pasuje. I nie pasował. I nigdy na to nie zwracałam uwagi, chociaż powinnam. On Byk, ja Wodnik - zupełnie dwa inne światy. Teraz pewnie jak będzie to oglądał, to się będzie łapał za głowę".

Piosenkarka kilka dni temu pokazała światu swój nowy teledysk do piosenki "Katharsis" (zobacz). W kilku scenach pojawia się mężczyzna bardzo podobny do Majdana. Ciekawe więc, czy powrót Majdana to nie jest sprytny chwyt marketingowy?

Dodajmy, że na zarzuty o promowanie się poprzez upublicznianie spraw osobistych, Doda odpowiedziała:

"Mam gdzieś, co inni uważają, przecież to jakiś absurd [...] Że niby kosztem osobistej porażki mam się lansować? Cha, cha, dobre. Kto, jak kto, ale ja nie muszę robić takich rzeczy. W istocie moje impulsywne do bólu, szczere dzielenie się z publicznością niektórymi prywatnymi sprawami niejeden gnom może błędnie interpretować".

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy