O Przemysławie Kossakowskim Polska usłyszała 3 lata temu, gdy został przez fotoreporterów przyłapany na spotkaniu z Martyną Wojciechowską na terenie warszawskiej Cytadeli. Jeszcze wtedy nie było wiadomo, czy rozmawiali zawodowo, czy prywatnie. Wątpliwości rozwiały ich późniejsze zdjęcia, na których tulili się do siebie na plaży w Sopocie.
Początkowo Przemek kiepsko znosił nagłe zainteresowanie mediów jego osobą. Nawet zamieścił na Instagramie wpis, w którym wyjaśniał, że do tej pory uważał swoje życie prywatne na sprawę osobistą, ale szybko zrozumiał, jak działa show biznes. Od tamtej pory udzielił wielu wywiadów, w tym takich, o których wszyscy woleliby zapomnieć.
Kossakowski, odkąd na jaw wyszło jego rozstanie z powszechnie lubianą Martyną Wojciechowską, sprawia wrażenie zagubionego. Informacja o ich zerwaniu wypłynęła wiosną tego roku, jednak doszło do niego dużo wcześniej. Jak dała do zrozumienia podróżniczka, po trzech latach związku i trzech miesiącach małżeństwa Przemek doszedł do wniosku, że jednak nie są dla siebie stworzeni. Biorąc pod uwagę, że sekretny ślub pary odbył się prawdopodobnie w październiku zeszłego roku, to, według pobieżnych obliczeń, rozstanie musiało nastąpić na początku tego roku. Ujawnienie prawdy było równoznaczne z degradacją Kossakowskiego z pozycji budzącego sympatię podróżnika do grona najbardziej nielubianych celebrytów.
Inna sprawa, że Przemek niewiele robi, by poprawić swoją sytuację. Wręcz przeciwnie, jego zachowanie sprawia, że coraz więcej osób zaczyna podejrzewać, dlaczego Wojciechowskiej się z nim nie ułożyło.
Przemek Kossakowski chuligani na sedesie
Niedawno wyszło na jaw, że pozostawiony sam sobie Kossakowski chuligani po nocach na sedesie, nagrywając wszystko telefonem. Transmisja „live” z sedesu początkowo wywołała rozbawienie, potem zażenowanie, aż w końcu internauci zlitowali się Przemkiem i życzliwie poradzili mu, by poszedł spać, zamiast bełkotać do telefonu do piątej nad ranem
Kossakowski najwyraźniej orientuje się, jakie wrażenie wywarły jego sedesowe wyznania, bo postanowił wydać komentarz w tej sprawie. Jak twierdzi, nagranie było zemstą na kolegach, którzy zaprosili go na wspólne picie w oddzielnej salce, mającej zapewnił prywatność. Jak można było się zorientować, zemsta się Przemkowi udała, z tym że nie ma kolegach, tylko na sobie samym. Niestety, Kossakowski ciągle tego nie łapie:
Koledzy biznesmeni zaaranżowali spotkanie w zamkniętej sali na zapleczu jednej z restauracji dowodząc rzeczowo, że jeżeli będziemy pili alkohol w przestrzeni publicznej, ktoś może mi zrobić zdjęcie, potem to zdjęcie przesłać to do któregoś z tabloidów i będzie kompromitacja. Zdaje się że podświadomie potraktowałem to jako rodzaj wyzwania, postanawiając dowieść, że jeżeli będę chciał się skompromitować, to żadne działania prewencyjne w rodzaju zamkniętych sal, mnie przed tym nie powstrzymają.
Rzeczywiście, nie ma skutecznych metod, by przeszkodzić komukolwiek w publicznym ośmieszaniu siebie, tylko, czy to rzeczywiście wystarczający powód, by korzystać z każdej okazji? Przemek przekonuje, że najważniejsze, że nikt nie ucierpiał, oczywiście oprócz niego:
Poza tym cóż, nie złamałem obowiązującego prawa ani społecznej umowy, zatem w mojej ocenie nie stało się nic wielkiego, oprócz oczywiście kryzysu wizerunkowego. Bo wizerunkowo to jest niestety dramat. Znajomi, z których zdaniem się niezmiernie liczę, po obejrzeniu materiału stwierdzili, że wyglądam na nim jak Odurzony, Dobroduszny Miś. Mnie to bardzo boli, gdyż mam na swój temat zgoła inne wyobrażenie. Nie będę tego wyobrażenia opisywał ze szczegółami, dość napisać, że wyobrażam sobie siebie gdzieś w połowie drogi pomiędzy posępnym szlachcicem a latynoskim tancerzem i w związku z tym zdegradowanie mnie do figury Odurzonego Misia jest dla mnie doświadczeniem wyjątkowo upokarzającym.
To może trzeba było nie transmitować nagrania w internecie…?
Zobacz też:Krzysztof Jackowski przekazał Polakom wstrząsające wieści. To stanie się w nocyPaulina Holtz pokazała się bez makijażu. "Nadrabiam zaległości"Ponad 5000 zakażeń. Nowe dane Ministerstwa Zdrowia





***








