Reklama
Reklama

Poruszające szczegóły wypadku z udziałem syna Peretti po wstępnej sekcji zwłok. Policja reaguje na ponure plotki

W nocy z piątku na sobotę w Krakowie doszło do tragicznego wypadku, w którym życie stracił syn Sylwii Peretti z "Królowych życia" i trzech innych mężczyzn. Od tego czasu w sieci i mediach krąży wiele niepotwierdzonych informacji o kraksie. Nowe, bardziej pewne światło na sprawę rzuciła dopiero wstępna sekcja zwłok, o której poinformowała prokuratura. Czy to Patryk Peretti faktycznie prowadził samochód?

Sylwia Peretti w żałobie po tragicznym wypadku syna

W minioną sobotę polskimi mediach wstrząsnęła informacja o wypadku samochodowym z udziałem czwórki mężczyzn, który miał miejsce w nocy z 14 na 15 lipca w Krakowie. Jedną z osób, które poniosły śmierć, był 24-letni Patryk Peretti. Według części z najwcześniejszych doniesień syn gwiazdy "Królowych życia" miał prowadzić auto, ale początkowo na ten temat pojawiały się też różne sprzeczne informacje. Sam agent Sylwii Peretti wyjawił dzień później, że zamieszanie było efektem wciąż trwających czynności śledczych.

Reklama

Policja i prokuratura nadal nie wiedzą jeszcze wszystkiego, ale lepsze światło na sprawę rzuciła trwająca dziś od rana wstępna sekcja zwłok ofiar. Jej ustalenia podał popołudniu prokurator Rafał Babiński Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Jak podaje RMF FM, na ten moment udało się wyjaśnić kilka istotnych dla śledztwa szczegółów. Poznaliśmy przyczynę śmierci czworga mężczyzn, a także dowiedzieliśmy się, czy syn Sylwii Peretti faktycznie siedział za kółkiem w chwili wypadku.

Patryk Peretti nie żyje. Śledztwo w toku

Prokuratura nie ma jeszcze wyników badań toksykologicznych, które odpowiedzą na pytanie, czy w momencie zdarzenia mężczyźni obecni w samochodzie byli pod wpływem alkoholu lub innych substancji. Wiadomo natomiast, że wszyscy czterej zginęli na miejscu:

"Przyczyną śmierci mężczyzn były obrażenia wielonarządowe, głównie obejmujące obszar głowy i kręgosłupa (...) Postępowanie jest na bardzo wstępnym etapie. Wszystkie warianty są brane pod uwagę. Po zebraniu materiału dowodowego, akta sprawy z całością zebranych dowodów przekazane zostaną biegłemu zajmującemu się rekonstrukcją wypadków i dopiero ta opinia odpowie na te pytania" - podkreślił prokurator Babiński.

Obecnie policja przesłuchuje świadków zdarzenia i wciąż szuka części osób widocznych na monitoringu w nadziei, że ktoś z nich będzie mieć istotne informacje dla śledztwa. W jego toku udało się póki co ustalić kilka szczegółów. Mężczyźni wcześniej tej samej nocy odwieźli jednego z kolegów do Wieliczki i byli w trakcie drogi powrotnej. W pewnym momencie syn Sylwii Peretti miał przesiąść się na miejsce kierowcy. Miało to miejsce niedługo przed wypadkiem.

Jak szybko jechał samochód, którym kierował syn Peretti? Sprzeczne ustalenia

Od chwili tragicznego zdarzenia w sieci trwa dyskusja na temat prędkości osiągniętej przez pojazd tuż przed kraksą. W mediach przewija się nawet wartość 160 km/h, na którą miała rzekomo wskazywać wskazówka prędkościomierza. W mocnych słowach tę wersję zdarzeń w wypowiedzi dla "Faktu" obalił jednak mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie:

"To jest nieprawda, jakiś fake news. Wskazówka prędkościomierza na pewno nie zatrzymała się na takim poziomie. Nie będziemy mówić o dokładnej wartości. Mogę dodać, że była niższa, ale to nie jest wyznacznik w ustaleniu prędkości samochodu w chwili wypadku. Podczas zderzenia wskazówka mogła się samoczynnie przesunąć. To biegli są od tego, aby określić, z jaką prędkością poruszał się pojazd" - wyznał tabloidowi.

W tym kontekście zastanawiająco wypadają słowa szefa Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Rafał Babiński podkreśla bowiem, że dozwolona prędkość na drodze, gdzie doszło do wypadku, została znacząco przekroczona. Mowa o trzykrotnie wyższej wartości, a być może nawet jeszcze większej:

"Obraz monitoringu wskazuje na naruszenie szeregu zasad, w tym przejeżdżanie na czerwonym świetle przez skrzyżowania, ale przede wszystkim prędkość. Ta prędkość była całkowicie niedostosowana do warunków. W miejscu, gdzie było ograniczenie prędkości do 40 kilometrów na godzinę, wstępne oceny wskazują na trzy, a może nawet więcej razy przekroczoną dopuszczalną prędkość" - cytuje prokuratora RMF FM.

Zobacz też:

Nie tylko Sylwia Peretti straciła syna. Oni też zabrali głos

Straszne, co zrobili hakerzy. Na profilu zmarłego Patryka Peretti pojawiły się szokujące nagrania

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Sylwia Peretti | nie żyje | Patryk Peretti
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama