Blake Lively jest aktorką, które trudno odmówić urody. Właściwie jej kariera na tym się opiera, odkąd zagrała najpiękniejszą dziewczynę w szkole, obiekt marzeń najlepszych nowojorskich kawalerów w serialu „Plotkara”.
Aktorka, mimo trzech ciąż i porodów, słynie z nienagannej figury. Przy swoim 178 cm wzrostu waży 63 kilogramy i nosi ubrania w amerykańskim rozmiarze 4, co odpowiada polskiemu 36. Tak posągową sylwetkę trudno zepsuć, ale styliście jakoś się udało. Wypuścił Blake na czerwony dywan w wyzywającej, mocno powycinanej kreacji, skracającej szyję, poszerzającej ramiona do rozmiarów, które zachwyciłyby każdego trenera rugby i kompletnie pozbawiającej talii.
Jak oceniacie: cekinowa suknia dodała aktorce 10 kilogramów, czy więcej? Aż trudno uwierzyć, że Blake dobrowolnie włożyła na siebie takie szkaradzieństwo. I to na premierę filmu własnego męża!Lively towarzyszyła mężowi, Ryanowi Reynoldsowi na premierze filmu „Free Guy” w Nowym Jorku. Myślicie, że w tej kreacji jest cokolwiek, co można by obronić?




***








