Reklama
Reklama

Ostatnie chwile Macieja Kuronia

Dziennikarz poczuł się źle pierwszego dnia świąt Bożego Narodzenia. Myślał, że bierze go grypa. Kilka godzin później już nie żył...

19 grudnia Maciej Kuroń miał swój ostatni pokaz kulinarny.

"W sali Teatru Miejskiego w Świdnicy przygotowywał kacze piersi i modrą kapustę z miodem" - wspomina magazyn "Rewia".

"Swoją własną wigilię dla rodziny i bliskich jak zawsze przyrządzał starannie. Z żoną Lisią, czwórką dzieci i bliskimi - był wśród nich wuj Andrzej, brat jego zmarłego przed czterema laty ojca - zasiedli do wigilijnej kolacji. Śpiewali kolędy".

Następnego dnia pan Maciej poczuł się źle, rodzina wezwała pogotowie. Około godziny 16-stej zmarł. Lekarze przegrali z niewydolnością krążenia, na którą Maciej Kuroń cierpiał od lat.

Reklama

Na stronie internetowej dziennikarza możemy przeczytać krótkie pożegnanie:

"Odszedł wspaniały mąż i czuły ojciec. Odszedł dobry człowiek. Odszedł dzisiaj w bezśnieżne Boże Narodzenie, w domu, który stworzył, wśród najbliższych, których ukochał. Wszystko stało się tak nagle.

W pełni życia, spośród setek planów, dziesiątków pomysłów, tysięcy nie spisanych jeszcze przepisów. Zapełniony terminami przyszłoroczny kalendarz leży bezużyteczny na biurku, przy którym stoi jego ulubiony fotel. W kominku pali się jeszcze świąteczny ogień... Krzątają się domownicy".

"Wszędzie jeszcze pełno Maćka, jeszcze półki spiżarni uginają się od przysmaków, które przygotowywał na święta. Jeszcze w kolejce czeka tyle książek do wydania, tyle spraw do omówienia.

Jeszcze w sali teatralnej w Świdnicy unosi się zapach piersi kaczych i modrej kapusty z miodem, które ugotował na swoim ostatnim pokazie. Swoim dzieciom przekazał to wszystko czego nauczył się od swoich wyjątkowych rodziców. Ciepło, uśmiech, wierność zasadom, wrażliwość na innych ludzi. Zostawił im wielki dar smaku, smaku, którym przez lata ubogacał nas wszystkich".

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy