Reklama
Reklama

Nie daje sobie rady z kompleksami

Kayah jest przewrażliwiona na punkcie wyglądu. Chciałaby ocenzurować każdą swoją fotkę.

Któż nie chciałby wyróżniać się z tłumu? Okazuje się jednak, że wysoki wzrost i oryginalna, charakterystyczna uroda mogą być przekleństwem i źródłem kompleksów - jak w przypadku Kayah.

- Pamiętam, jak w garderobie pokazywała charakteryzatorkom ślady za uszami po operacji plastycznej. Mówiła o niej otwarcie i zupełnie na luzie. Normalna, fajna babka - wspomina z sympatią jedna z pracowniczek telewizji Polsat.

Taka otwartość nie powinna dziwić. W końcu dbanie o siebie, z wykorzystaniem najnowszych osiągnięć medycyny estetycznej i kosmetyki, zwłaszcza w przypadku artystki, jest zupełnie naturalne.

Reklama

Już kiedyś wprawiła wszystkich w osłupienie, gdy jako pierwsza polska gwiazda przyznała się do operacji plastycznej nosa, której się poddała. Zdecydowała się na ten krok, gdy tylko zarobiła większe pieniądze - po wydaniu płyty z Goranem Bregovicem.

Od dziecka miała bowiem ogromne kompleksy z powodu dużego nosa. Rzeczywiście, charakterystyczny długi nos gwiazdy, z wąskimi nozdrzami i garbkiem, mógł kojarzyć się z nosem czarownicy. Po operacji odległość między czubkiem nosa a ustami jakby zmalała. Choć trudno nazwać go maleńkim, zyskał szlachetniejszy kształt.

- Kasia długo miała problem z akceptacją siebie. Nie ułatwiał jej tego zadania ojciec, zawiedziony, że urodziła mu się córka. Niezbyt taktownie wypowiadał się na temat jej wyglądu. A taka zadra zostaje w sercu na długo - zdradza jedna z dobrych koleżanek gwiazdy.

- Zoperowała sobie też uszy - zdradza nam jej koleżanka ze szkolnych lat. - Wcześniej miała odstające. Nie cierpiała ich. Te kompleksy tkwią w niej do dziś i dają o sobie znać.

- Ona perfekcyjnie dba o siebie. Wciąż się odchudza, choć wygląda bardzo szczupło. I jest bardzo wyczulona na punkcie swoich nóg. A słyszy mnóstwo komplementów na ich temat. Ma przecież jedne z najpiękniejszych nóg w Polsce! - mówi nasze źródło.

Łatwo zatem zrozumieć, że perfekcyjne podejście do wyglądu sprawia, że współpraca z fotografami jest dosyć utrudniona. Artystka stara się, aby wszystkie jej zdjęcia, które mają się ukazać, były autoryzowane przez nią i jej agenta. A od grafików zawsze domaga się mocnego retuszu. W czasie koncertów w ogóle nie zgadza się na robienie jej zdjęć.

- Jeśli któryś z nas nie posłucha, ochroniarze Kayah świecą nam latarkami w aparaty, żeby prześwietlić zdjęcia - opowiada nam jeden z fotoreporterów. I w czasie publicznych imprez fotoreporterzy nie mają łatwo.

- Kayah jest zawsze niechętna zdjęciom. Nie chce pozować. Ona ma trudną urodę: duży nos, wyrazistą szczekę, pociągłą twarz. Jeśli jest dobrze oświetlona, a obiektyw ustawiony pod odpowiednim kątem, wychodzi pięknie. Ale w czasie imprez czy konferencji po prostu nie ma na to czasu. Dobrze o tym wie i to dlatego nas unika. Jest świadoma swojego ciała, jego zalet i wad. W końcu kiedyś była modelką - dodaje fotoreporter.

Takie zachowanie w sytuacjach publicznych kontrastuje z jej prywatną otwartością. - Kasia zupełnie inaczej zachowuje się wobec ludzi, którym ufa, a zupełnie inaczej publicznie. To bardzo wrażliwa dziewczyna - mówi jej koleżanka.

Gdy w 2009 r. na festiwalu w Opolu pojawiła się z opuchniętą twarzą, natychmiast wybuchły plotki, że to efekt operacji plastycznej. Mówiło się nawet, że firma, której kosmetyki z linii AA Prestige reklamuje gwiazda, myśli o zerwaniu z nią kontraktu.

- Kasia bardzo przeżyła te plotki. Prawda jest taka, że za jej wygląd odpowiada choroba tarczycy. Nieraz hormony tak szaleją, że twarz i usta puchną. Organizatorzy proponowali, żeby odwołać koncert, ale ona nie chciała zawieść widzów. I wystąpiła. A potem plotowano, że powiększyła sobie usta i zrobiła operację twarzy. To ją bardzo zabolało - mówi koleżanka Kayah.

- Może warto, żeby publicznie była tak samo otwarta jak prywatnie? W końcu dbanie o siebie to nic złego! - zastanawia się znajoma artystki.

Takie jest życie!
Dowiedz się więcej na temat: Kayah
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy