Najpierw Kamiński, teraz on. Sidney Polak nie mógł dłużej milczeć ws. stawek artystów
Sidney Polak podzielił się swoimi doświadczeniami dotyczącym stawek za występy, twierdząc, że od lat pozostają one w podobnych widełkach i nie zauważa ich znaczących wahań. Zaznaczył, że największe gwiazdy mogą liczyć na duże sumy, jednak wszystko zależy od popularności i zasięgu zespołu. Niedawno w tej sprawie wypowiedział się też Ralph Kamiński.
Nie milką echa po wypowiedzi Ralpha Kamińskiego w sprawie stawek artystów. Piosenkarz ocenił, że wysokie sumy, o jakich mówi się w kontekście występów sylwestrowych, to plotki.
Tymczasem do dyskusji włączył się Sidney Polak.
Piosenkarz w rozmowie z Plejadą przyznał, że stawki na przestrzeni lat raczej się nie zmieniają.
"Jako Sidney Polak nie miałem nigdy jakichś (bardzo wysokich - red.) stawek. W T.Love rzeczywiście mieliśmy dobre stawki, ale zawsze dzieliły się na pięciu czy sześciu muzyków, więc to też nie były nigdy kokosy. Nie wiem trochę, o co chodzi, z tym że one się niby zmieniały, bo zawsze oscylują w pewnych widełkach" -zaczął muzyk.
Zdaniem perkusisty zespołu T.Love większość artystów doskonale zna swoją wartość na rynku. Muzyk podkreślił, że każde negocjacje w tej sprawie to kwestia indywidualna.
"Każdy artysta żąda tyle, ile jest wart na rynku. Jak jest megagwiazdą, to jego menedżerowie żądają dużo, ale nie mnie oceniać, czy ktoś dostaje za mało, czy za dużo. A już o wahaniach stawek, czyli czy spadły, czy nie, to kompletnie nic mi nie wiadomo. Np. taki zespół Vaya Con Dios za półgodzinny koncert na ślubie Brada Pitta dostał 700 tys. dol. Trudno to ocenić, bo dla jednego to dużo, a innego mało" - ocenił Sidney Polak.
Sidney Polak napomknął również o największych polskich zespołach, które potrafią przyciągnąć tłumy w największych obiektach.
"Wiadomo, że Ich Troje w latach świetności, czy Budka Suflera po przeboju "Takie tango", brali bardzo dobre pieniądze. Bajm jest bardzo drogi, ale jest też niezwykle popularny. To wynika z tego, że nawet te ich koncerty biletowane w dużych salach się dobrze sprzedają. To jest ważne, zwłaszcza wtedy, kiedy koncert ma wygenerować duży ruch - czy to na dniach miasta; czy też telewizyjny, gdy chodzi o dużą oglądalność. Wtedy wiadomo, że stawka nie może być mała. Ja nie widzę w tym problemu, bo to reguluje rynek" - skwitował na łamach portalu.
Oprócz Ralpha Kamińskiego, kwestię wynagrodzenia za występ w Opolu poruszył także w rozmowie z Plotkiem Filip Lato. Wokalista przyznał, że... nie wie, ile dostanie za występ na wydarzeniu.
"Szczerze mówiąc, nie wiem nawet, jakie to są pieniądze. Trzeba byłoby zapytać moją menedżerkę" - powiedział.
Zobacz też:
Sidney Polak ma już trzecią żonę. Teraz wyjawił prawdę o partnerce