Monika Olejnik nie zapomniała o ważnej rocznicy. Padły przejmujące słowa
Monika Olejnik (69 l.) w siódmą rocznicę śmierci Kory zamieściła wpis, sugerujący, że wciąż nie może pogodzić się ze stratą wybitnej artystki i przyjaciółki. Wspomniała też o jej pierwszym mężu.
28 lipca 2018 roku, po długiej chorobie, zmarła Kora, charyzmatyczna wokalistka i autorka tekstów, współzałożycielka zespołu Maanam. Odeszła w otoczeniu bliskich, w swoim ukochanym domu na Roztoczu, w noc całkowitego zaćmienia księżyca.
5 lat wcześniej, 18 maja 2013 roku, zmarł jej pierwszy mąż, wybitny gitarzysta i kompozytor, Marek Jackowski.
Śmierć Kory, chociaż pogrążyła w żałobie jej bliskich i fanów, nie była zaskoczeniem. Wiadomo było, że artystka zmagała się z ciężką chorobą, a ona sama miała świadomość, że jej dni są policzone. Ostatnią hospitalizację, w szpitalu w Zamościu, przerwała na własne życzenie, tłumacząc, że chce spokojnie odejść w domu, w otoczeniu przyjaznych ludzi i ukochanych zwierząt.
Odejście Marka Jackowskiego było szokiem. Artysta zaledwie kilka dni wcześniej zakończył prace nad trzecią solową płytą. Zmarł nagle na zawał serca w swojej willi położonym nad Morzem Tyrreńskim miasteczku San Marco.
Chociaż te dwie bolesne dla polskiej sceny muzycznej straty dzieliło 5 lat, Monika Olejnik we wpisie zamieszczonym w 7. rocznicę śmierci Kory, postanowiła je połączyć. Jak napisała:
"Kora, tęsknie. Brakuje Ciebie i Marka bardzo. Wasza muzyka, odwaga i teksty są w naszych sercach i będą na zawsze! »A planety szaleją, szaleją, szaleją i śmieją się(…)« — razem z Wami. Wasza siła dawała nam poczucie wolności!".
Wpis zilustrowała archiwalnymi zdjęciami Kory, m.in. z Markiem Jackowskim oraz dwoma ujęciami, na których widać Korę i Olejnik razem.
Dodała także tekst piosenki "Kocham cię, kochanie moje". Utwór ten powstał w 1984 roku, tym samym, w którym oficjalnie zakończyło się małżeństwo Kory i Marka Jackowskiego. Artystka była wtedy po uszy zakochana w Kamilu Sipowiczu, który opiekował się nią do ostatnich chwil jej życia. Nie brakuje opinii, że mógł jednak zrobić coś więcej. Jak wyznała kilka lat temu inna spośród przyjaciółek Kory, prof. Magdalena Środa:
"Żałuję, że Kamil zajął się swoim życiem osobistym i nagrobkiem (tylko) zamiast stworzyć jakąś fundację, powołać do życia jakiś konkurs, gdzie osoby takie jak Kora: poetki, piosenkarki rockowe mogłyby zaistnieć".