Reklama
Reklama

Monika Jarosińska wyprowadziła się z Polski. Zdradziła, gdzie teraz mieszka

Monika Jarosińska (44 l.) w najnowszym wywiadzie opowiedziała, jak podoba jej się życie na emigracji.

Kiedyś nie lubiła zimy i przeszywającego chłodu, ale z czasem oduczyła się narzekać na aurę. Dziś z łatwością dostosowuje się do każdych warunków pogodowych, bo - jak zapewnia - najważniejszy jest wewnętrzny optymizm, a wtedy nie straszny mróz, morderczy upał lub niekorzystny biomet.

- Kiedyś, wiele lat temu, jak zaczynałam moją przygodę z aktorstwem, miałam taką agentkę, która oduczała nas narzekania, "a bo pada deszcz, a bo jest zimno, a bo pada śnieg". Jestem zmarzluchem, jak najbardziej, ale ona kiedyś powiedziała mi: "Słuchaj, każda pora roku, każdy dzień może być piękny, bez względu na to, czy jest zimny czy jest ciepły. Jak jest ci zimno - ubierz się ciepło, jak pada deszcz - weź parasol, załóż kalosze". I ja to pamiętam tyle lat - mówi agencji Newseria Monika Jarosińska.

Reklama

Aktorka od dwóch lat mieszka na Malcie. Tam znalazła swój azyl i miejsce do wypoczynku z dala od zgiełku wielkiego miasta, do którego jednak zawsze chętnie wraca ze względów zawodowych. Nie ma dla niej znaczenia różnica temperatur. Ważne jest natomiast pozytywne nastawienie i życzliwi ludzie wokół.

- Mam tu przyjaciół, znajomych, pracę, bo głównie pracuję w Polsce, na Malcie pracuje mój mąż, więc bardziej zajmuję się tam domem. Tak naprawdę kocham każdą porę roku, tym bardziej jak pada śnieg, a ja sobie leżę na kanapie, jest tak pięknie, romantycznie - pełnia szczęścia - mówi Monika Jarosińska.

Przyznaje, że na początku trudno jej było zaaklimatyzować się na Malcie, ale szybko poznała miejscową kulturę i zwyczaje. Jeśli chodzi o pogodę to od czerwca do końca września przeważają tam wysokie temperatury, ale zdarzają się również bardziej wietrzne dni i zimniejsze noce, a wysoka wilgotność powietrza potęguje uczucie chłodu.

- Jak my z mężem chodzimy w krótkim rękawku, bo jest 20 stopni i dla nas to jest powiedzmy takie gorsze lato, to Maltańczycy chodzą w kurtkach zimowych i w czapkach, więc to są skrajności kompletne. Zawsze patrzymy, jaka jest pogoda, bo jak pada deszcz, to naprawdę pada, jakby ktoś odkręcił kurek, a mieszkania są zbudowane raczej na upały, na ciepłe dni, więc te okna balkonowe czasami są nieszczelne i zdarza się, że wiaderko z mopem stoi przy drzwiach, przy oknach, bo pada wręcz do środka - mówi Jarosińska.

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama