Milionerka Janachowska potwierdziła doniesienia. Nie do wiary, z czym musiała się mierzyć
Izabela Janachowska od ponad dekady zajmuje się branżą ślubną i w naszym kraju jest jedną z największych ekspertek w tej dziedzinie. Chociaż wydaje się, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych, to w ostatnim wywiadzie przyznała, że czasami musi mierzyć się z wielkimi wyzwaniami. Nie do wiary, na jakie pomysły wpadają panny młode.
Izabela Janachowska-Jabłońska to kobieta wielu talentów. Była tancerka, obecnie influencerka ślubna, blogerka i prezenterka telewizyjna. Gwiazda znana głównie z programu "I nie opuszczę cię aż do ślubu" zajmuje się tą tematyką już od ponad dekady, czyli od czasu, gdy sama wychodziła za mąż. W ostatnim wywiadzie Janachowska przyznała, że do każdego przypadku podchodzi indywidualnie i dokłada wszelkich starań, by ten dzień był wyjątkowy...
"To nie jest 'jakiś dzień', to 'ten dzień'. Każda panna młoda, z którą mam przyjemność pracować, jest wyjątkowa. I każda, bez wyjątku, zasługuje na to, by jej wielki dzień był absolutnie perfekcyjny" - wyznaje w rozmowie z Plejadą.
Chociaż wydaje się, że dla prezenterki nie ma rzeczy niemożliwych i przez tyle lat w branży ślubnej widziała już wszystko, to nadal niektóre życzenia mogą zaskoczyć. Plejadzie Izabela Janachowska opowiedziała o najdziwniejszych zachciankach panien młodych.
"Panna młoda marzyła, żeby przylecieć na wesele… helikopterem. Brzmi jak z filmu, prawda? Problem był tylko jeden, żadna lokalizacja w pobliżu kościoła nie miała lądowiska. Udało się, ale to wymagało naprawdę otwartego podejścia i wielu godzin poszukiwań idealnego rozwiązania" - wspomina celebrytka.
Kolejne wyzwanie okazało się jeszcze bardziej czasochłonne.
"Pamiętam pannę młodą, która marzyła o ślubie wśród włoskich winnic. Niestety, ze względów logistycznych nie mogliśmy zabrać wszystkich gości do Toskanii…Sprowadziliśmy Toskanię do Polski! Znaleźliśmy przepiękne miejsce, zaaranżowaliśmy salę w klimacie rustykalnej winnicy, zamówiliśmy włoską kuchnię i nawet zadbaliśmy o zapach świeżych ziół. Goście byli zachwyceni, a ona miała swoją bajkę" - mówi zadowolona organizatorka ślubów.
Czasami to nie tylko weselne zachcianki, ale też niespodziewane problemy, które pojawiają się w momencie, gdy wszystko jest już dopięte na ostatni guzik.
"Panna młoda, która kilka dni przed ślubem została… bez sukni. Projektant zawiódł, suknia nie dojechała, a czas uciekał. W kilka godzin musieliśmy działać jak zespół ratunkowy. Zabrałam ją do mojego Concept Store, gdzie dopasowywałyśmy wszystko w ekspresowym tempie. I wiecie co? Stanęła przed ołtarzem w sukni, którą ostatecznie pokochała bardziej niż tę pierwszą" - podsumowuje Janachowska i dodaje, że czasami z chaosu potrafi urodzić się coś pięknego.
Zobacz też:
Janachowska omawia ślubne trendy. Takie atrakcje to teraz hit na weselach
Janachowska jest posądzana o zakup apartamentu w Dubaju. Cena zwala z nóg