Reklama
Reklama

Mąż ratuje Steczkowską

Justyna Steczkowska (36 l.) żałuje, że wzięła udział w programie "Gwiazdy tańczą na lodzie". Nienawidzi swojej pracy do tego stopnia, że odbija się to na jej zdrowiu.

To, do czego dochodzi w dwójkowym show, przekroczyło wyobrażenie chyba wszystkich. Steczkowska zakładała, że program pozwoli jej ugruntować swoją popularność. Przyniesie nowych sprzymierzeńców.

Jako osoba, która już wiele lat pracuje w polskim show-biznesie, nauczyła się wychodzić z twarzą ze wszystkich, nawet tych najbardziej niewygodnych sytuacji. Decydując się na pracę w charakterze prowadzącej show, była pełna pozytywnej energii i pewna, że poradzi sobie z Dodą.

"Nie spodziewała się, że już w pierwszym odcinku zostanie zmuszona do upokarzającej wymiany zdań z kontrowersyjną jurorką.

Reklama

Widać było, że w pewnym momencie po prostu nie wiedziała, co powiedzieć, a że jest osobą bardzo wrażliwą, tak przeżyła złośliwości pod swoim adresem, że i po programie długo nie mogła dojść do siebie" - przypomina "Życie na gorąco".

Nie skończyło się na wymianie "uprzejmości" w jednym odcinku. W kolejnych, Steczkowska musiała ponownie znosić uwagi smarkatej Rabczewskiej, która wysłała ją m.in. na kurs czytania. (ZOBACZ)

Justyna przez te wszystkie sytuacje jest przygnębiona, straciła swoją dawną energię. Mąż piosenkarki, Maciej Myszkowski, pomaga jej dochodzić do siebie po każdym odcinku. Robi odprężający masaż, przytula, zabiera na wycieczki.

Stara się jak może, by Justyna nie przejmowała się tym, co mówi do niej Doda. Niestety wywołuje to u niej tak silne napięcie, że Steczkowska zaczęła narzekać na zdrowie.

Więcej w magazynie "Życie na gorąco".

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Justyna Steczkowska | Gwiazdy tańczą na lodzie | Doda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy