Rzadko towarzyszy żonie na imprezach, nie udziela wywiadów, podkreśla, że jest osobą prywatną, a nie publiczną.
A jednak nazwisko Bartka Wróblewskiego (35 l.) padło ostatnio... z mównicy sejmowej podczas burzliwej debaty o mediach publicznych.
Posłanka PiS Joanna Lichocka wymieniła go w gronie dziennikarzy niesprawiedliwie zwolnionych z telewizji przez poprzednią ekipę rządzącą.
Od tego czasu nie milkną plotki o roszadach w zespole „Wiadomości”.
Wśród dziennikarzy, którzy mają powrócić do redakcji programu informacyjnego, wymieniany jest między innymi właśnie Wróblewski.
Dziennikarz został zwolniony z TVP w 2010 roku, po kilku latach pracy w charakterze reportera.
Rozgoryczony, odszedł z zawodu. W 2011 roku założył firmę oferującą wyspecjalizowane usługi związane z bezpieczeństwem dla firm i instytucji.
Jej pracownicy rekrutują się spośród weteranów jednostki specjalnej GROM.
Szybko okazało się, że ma smykałkę do interesów. Zdołał podpisać kontrakty z tak wymagającymi klientami, jak choćby Ambasada Stanów Zjednoczonych.
Wkrótce z „męża swojej żony” stał się liczącym się w branży przedsiębiorcą. Dlatego na posadę szeregowego reportera „Wiadomości” raczej nie wróci.
"Może telewizja mogłaby skusić go lukratywnym kontraktem i programem, którego prowadzenie byłoby dla niego wyzwaniem?" – zastanawia się informator "Dobrego Tygodnia".
Myślicie, że mógłby zastąpić Tomka Lisa? W końcu jego program niebawem znika z anteny...
