Krzysztof Baranowski wybiera się w samotny rejs
Krzysztof Baranowski zdecydował się, że już niedługo wybierze się w samotny rejs. W wywiadzie z dziennikarzami "Fakt"opowiedział, jak planuje swoją podróż. Wyjaśnił też kulisy swoich dotychczasowych przygód z żeglugą: "Pierwszy rejs miałem 50 lat temu, kolejny 23 lata temu i trwał on około roku" - mówił Baranowski.
W dalszej części rozmowy Krzysztof powiedział, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w październiku ruszy do Chorwacji.
"Jak wszystko dobrze się ułoży, to będę płynął z Chorwacji w październiku, bo stamtąd jest jacht "Sztorm grupy", organizacji, która mi teraz pomaga. Jacht muszę wyposażyć, a rejs opłacę sobie sam" - zdradził Baranowski.
Zobacz też: Mąż Wander podjął trudną decyzję. Nie wie, co teraz będzie
Krzysztof Baranowski martwi się o jedną rzecz podczas rejsu
Krzysztof Baranowski w wakacje planuje pływać po wodach Chorwacji. Ma nadzieję, że dzięki temu łatwiej będzie mu wrócić tam w październiku.
"Pod koniec sierpnia na tydzień popłynę na rejs próbny. Będę pływać po Chorwacji, żeby się przyjrzeć, co tam trzeba zrobić, żeby w październiku mniej czasu tracić" - powiedział Baranowski. Dziennikarze "Faktu" zapytali Baranowskiego o to czy październik to dobra pora na takie wyprawy. Okazuje się, że jak najbardziej.
"Z Polski byłoby niebezpiecznie, ale nad Morzem Śródziemnym jeszcze ujdzie. Na Atlantyku sezon huraganów kończy się właśnie w październiku. Także wszyscy, którzy planują sobie rejsy dłuższe i tak czekają gdzieś na południu, żeby przez Atlantyk przechodzić w listopadzie, grudniu, wtedy jest dobra pora" - wyjaśnił Baranowski.
Baranowski na jachcie będzie zupełnie sam. Okazało się również, że o luksusach żeglarz może zapomnieć: "Będę się żywić zupkami chińskimi. Wiem, że nie są zdrowe, ale proste w przyrządzeniu" - mówił w wywiadzie.
Mąż Bogumiły Wander jednego boi się przed startem
Doświadczony żeglarz ma jednak pewne obawy. Okazuje się bowiem, że w jednej z części rejsu może napotkać piratów. Dodatkowo na Atlantyku orki mogą zaatakować jego jacht, co jest bardzo niebezpieczne. Mamy jednak nadzieję, że wyprawa 85-latka się powiedzie, a on wróci do Polski cały i zdrowy.
"Boję się, każdy by się bał, w drugiej części rejsu można spodziewać się piratów, którzy stacjonują w Zatoce Adeńskiej w Afryce i napadają na statki i jachty. Do tego przy wybrzeżach Hiszpanii, na zachodnim Atlantyku orki atakują jachty i obgryzają im płetwy sterowe. Zastanawiam się, co zrobię, jak orka obgryzie płetwę sterową. Ale na tym polega samotna żegluga, żeby sobie dawać radę i to mi się bardzo podoba" - mówił dziennikarzom.
Zobacz też:
Pilne wieści o Wander z domu opieki. Nie mówi się o niczym innym
Mąż Wander rozwiewa wątpliwości: Bogusia nie wróci już do domu
Krzysztof Baranowski zdruzgotany. Wierzył, że się uda










