Małgorzata Kostrzewska Bukaczewska Rozenek-Majdan (wiek do wiadomości redakcji) udzieliła ostatnio kolejnego wywiadu jednej z kolorowych gazet.
Tym razem w przypływie szczerości opowiedziała o dość trudnych relacjach z mamą. Pani Zofia Kostrzewska to ponoć kobieta bardzo wymagająca i charakterna, która nie boi się mówić prawdy prosto w oczy.
Nie oszczędza przy tym nawet własnej córki, którą dość często krytykuje.
"Mama mnie krytykuje, ale też bardzo wspiera. Często żartuje, że tyle wysiłku i pieniędzy włożyli z tatą w moje wykształcenie, a ja skończyłam w telewizji" - żali się Gośka w "Gali".Cóż, rodzicom faktycznie mogło być ciężko, gdy widzieli ich córkę z wykształceniem prawniczym sprzątającą cudze domy. Oczywiście rodzice śledzą poczynania córki i nie odpuszczają żadnego programu z jej udziałem. Po emisji w domu Małgorzaty rozbrzmiewać zaczyna dźwięk telefonu. To pani Zofia dzwoni ze swoimi uwagami...
"Z kolei mama potrafi po emisji odcinka któregoś z moich programów zadzwonić i powiedzieć: 'Boże, co ty na siebie założyłaś?!' albo 'Nie popadaj w egzaltację i nie gadaj takich głupot!'" - wyznaje Rozenek.Na koniec "perfekcyjna" pożaliła się też na media plotkarskie, które ponoć większość rzeczy na jej temat zmyślają. Niestety, mama wciąż "daje się manipulować" i we wszystko wierzy.Tak było w przypadku newsa, z którego wynikało, że Rozenek traci wzrok. Ostatecznie okazało się, że była to ukryta reklama kliniki okulistycznej. Mamie zapomniała jednak o tym powiedzieć.
"Kiedy w jednej z gazet przeczytała, że tracę wzrok, była przerażona. Nie rozumiała, jak mogłam to przed nią ukrywać. Ale jeszcze gorzej się poczuła, gdy powiedziałam jej, że ktoś sfałszował ten news" - wspomina "perfekcyjna".









