Celebrytka po rozbieranej sesji dla "Playboya" zalana została propozycjami współpracy. Nie ma się co dziwić. Zdjęcia były wyjątkowo estetyczne, a sama Marta wydawała się być zadowolona z efektu końcowego, podkreślając w wywiadach, że "ludzie się przy nich pałują".
Szczególnie cieszył ją fakt, że udało jej się podpisać kontrakt reklamowy z producentem ekskluzywnej bielizny dla kobiet z klasą.
Swoje "wielkie kur..." - rozmiar 60 J - Wierzbicka mogła więc ponownie pokazać na pięknych i wyretuszowanych zdjęciach.
"Cieszę się, że zaproponowano mi rolę ambasadorki marki. Choć nie zawsze byłam zadowolona z rozmiaru mojego biustu, przekonałam się, że siła tkwi w brafittingu. Chciałabym, żeby dowiedziały się o tym wszystkie kobiety" - mówiła podekscytowana.
Niestety, według informacji "Faktu", 26-latka straciła właśnie pracę. Poszło podobno o liczne tatuaże, którymi upstrzone jest jej ciało.
Jak mówi informator tabloidu, Marta nie do końca wpisała się także w obraz firmy z tradycjami, której produkty skierowane są do poważnych i eleganckich kobiet, a nie wytatuowanych blogerek i trendsetterek.
"Jej kontrowersyjne wypowiedzi nie robiły dobrze marce" - zdradza osoba związana z firmą, dodając, że nową ambasadorką marki będzie Marcelina Zawadzka.
"Szczególnie nieprzychylne opinie wzbudzały zdjęcia Marty, na których prezentowała swoje tatuaże. Marcelina to z kolei klasyczna piękność i nie wzbudza mieszanych uczuć".
Współczujemy Marcie, kredyt we frankach na luksusowe mieszkanie w Warszawie jakoś trzeba będzie spłacić...











