Subtelna uroda aktorki ma dziś wielu admiratorów. Jednak przez długi czas chłopcy nie zwracali na nią uwagi. Nie wyróżniała się, uważała, że wcale nie jest ładna.
Chodziła do szkoły muzycznej w Bielsku Białej. Przez sześć lat mieszkała w internacie prowadzonym przez zakonnice. Na weekendy jeździła do rodzinnego Żywca.
- Aż przyszły te wakacje, podczas których musiało się ze mną coś stać, bo nagle poczułam na sobie męskie spojrzenia - opowiada Marieta Żukowska.
Nigdy nie zapomni szczególnie jednego wydarzenia. - W czasie weekendowej wizyty u rodziców ktoś przysłał mi sto róż! Miałam wtedy 16 lat. Ojciec otworzył drzwi, a tam posłaniec z wielkim bukietem mówi, że to dla pani Mariety - wspomina aktorka.
Była w szoku. Intrygowało ją, kto mógł być sprawcą całego zamieszania. Okazało się, że do kwiatów dołączony był liścik z numerem telefonu. Rodzina stwierdziła, że wypada podziękować.
- Zadzwoniłam. Autorem niespodzianki był chłopak, który zauważył mnie gdzieś na ulicy w Żywcu, Kuba - zdradza Marieta. Umówiła się z nim na spotkanie, ale nie zaiskrzyło. - Choć nigdy parą nie zostaliśmy, zaprzyjaźniliśmy się - wyjaśnia.
Jej serce w czasie studiów w łódzkiej filmówce skradł uczeń wydziału reżyserskiego, Wojtek Kasperski (37 l.). Dochowali się 6-letniej córki Poli.
- Mamy wspólne pasje, dużo wspomnień, łączy nas praca. To daje wyjątkowe porozumienie. Poza wszystkim Wojtek jest po prostu superchłopakiem - wyznaje.
Zobacz również:


***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:








