Reklama
Reklama

Małgorzata Ostrowska-Królikowska: Otucha po wielkiej stracie

Odsuwa od siebie żałobę, chce być silna dla dzieci. Ze swoich rozterek zwierza się przyjacielowi, który był także przewodnikiem jej męża.

Magnolcia kwitnąca zawsze będzie zapowiadała nowy początek a Marcelina zawsze będzie nasza małą Cyśką. Życie toczy się dalej... - napisała pod pięknym zdjęciem z córką przy obsypanym kwiatami drzewku Małgorzata Ostrowska-Królikowska (55 l.).

Zaledwie miesiąc przed wkroczeniem dziewczyny w dorosłość ich rodzinę dotknęła ogromna tragedia.

Życzeń jubilatce w tym ważnym dniu nie mógł złożyć tata, Paweł Królikowski (†58 l., sprawdź!). Nie zobaczy też, jak wnuczek, Józio, stawia pierwsze kroki, zaczyna mówić.

Reklama

Gdy Małgosię nachodzą te niewesołe myśli, zwraca się do wyjątkowej osoby. To ksiądz Marek Chrzanowski, który był dla Pawła przyjacielem i przewodnikiem.

Osiem lat temu ich ścieżki się przecięły, połączyła ich szczególna więź. Jak mówi kapłan, u Pana Boga nie ma przypadków.

Często nie potrzebowali słów, by się porozumieć. Niekiedy spotykali się tylko po to, by "pojeść czereśnie" i pośmiać się. Jemu "Królik" zwierzał się z rozterek, opowiadał o zwykłych codziennych sprawach.

- Wiem, że bardzo kochał żonę, cenił i szanował - mówi, chociaż zdaje sobie sprawę, że para przez 32 lata wspólnego życia nie ustrzegła się burz i kryzysów.

Czytaj dalej na następnej stronie

Teraz, gdy aktor odszedł, nadal jest mile widzianym gościem w domu pary w Zalesiu. Małgorzata, osoba głęboko wierząca, poprosiła go, by ją odwiedzał. Wtedy czuje, jakby w pewien sposób mąż wciąż był blisko.

Duchowny pomaga jej odnaleźć się w nowej rzeczywistości, wysłucha, razem wspominają Pawła. Nie poucza, nie daje nachalnych rad. Małgosia opowiada mu o swoich smutkach i radościach.

Stał się członkiem klanu Królikowskich. Z Antonim nagrał płytę z wierszami ze swego tomiku "Miłość jest...", rozmawiał także z pozostałą czwórką pociech.

- To było dobre małżeństwo. Pan Bóg dał im piękną miłość i piękną rodzinę - mówił niedawno ksiądz w wywiadzie dla miesięcznika "Ludzie i Wiara".

Pamięta, jak Paweł z Małgosią przyjechali, by uczcić jego 25-lecie święceń kapłańskich. - Rozbujali całą imprezę. Były tańce, zabawa. Nawet ja pozwoliłem sobie wyjść na parkiet, chociaż dla mnie to ewenement - wspomina z uśmiechem.

Żal ściska mu serce, gdy widzi ból bliskich mu osób. Ale jest też pełen podziwu, jak aktorka radzi sobie ze stratą, codziennie szuka powodów do radości.

- Nie brakuje nam zajęć. Moje córki chętnie gotują teraz za mnie obiady, grają ze mną w szachy czy planszówki. Z przyjemnością spędzam czas z nimi i synami. Mam też ogródek, który potrzebuje opieki i praca w nim uspokaja - wyznała niedawno, dodając: - Najcenniejsze, co mam, to świetne dzieci. Możemy na siebie liczyć. To największa siła i skarb.

Ksiądz Marek cieszył się, gdy z entuzjazmem opowiadała mu o 18. urodzinach Marceliny. Kiedy z rozrzewnieniem wspomina mu o wnuczku, dostrzega dawną Małgosię - uśmiechniętą, życzliwą, dobrą osobę. Wtedy pojawia się ten figlarny błysk w jej oczach.

Czytaj dalej na następnej stronie

Dla niego śmierć Pawła także jest ogromną stratą. - Nigdy mnie nie zawiódł. Nigdy nie mówił: "Nie mam czasu" - opowiada.

Kapłan nie zapomni, że był przy nim gdy zmagał się z rakiem.

- Nie wiedziałem, czy z tego wyjdę. Paweł przyjeżdżał do szpitala. Kiedy dobrze się czułem, porywał mnie w jakiegoś spokojne miejsce na Bielanach. Rozmawialiśmy o kobietach, miłości, zdradach, przebaczeniu, małżeństwie, rodzinie, Bogu - wspomina.

Wkrótce to Paweł zachorował. Małgosia codziennie błagała o cud. To samo robił ksiądz Marek. Stacja TVN pokazała niedawno poruszający dokument o leczeniu aktora.

- Mam poczucie bólu, lęku, strachu, słabości. Nie dość, że to jest ośrodek mowy, to jeszcze ten guz jest jaki jest, czyli bardzo chętny do odnawiania się - skarżył się z ekranu Paweł.

- Błagałem Boga, żeby z tego wyszedł, chociaż wiedziałem, że z ludzkiego punktu widzenia sytuacja jest beznadziejna - wyznał duchowny.

Małgorzata ogromnie ceni tę przyjaźń. Pragnie, by kapłan pozostał w życiu jej i dzieci. Wszyscy potrzebują jego mądrości i ciepłego poczucia humoru.

Spodobała jej się wizja księdza, że Paweł teraz buszuje w Niebie. Ma głowę pełną pomysłów i doradza Bogu, co by tu zrobić, żeby na świecie było lepiej.

Szczerze wierzy, że tak właśnie jest. I choć strata ciągle boli, jest wdzięczna za podróż, którą odbyła z mężem.

- Na pewno była ona szalona, ale także pełna miłości - mówi ks. Marek.

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:


Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Małgorzata Ostrowska-Królikowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy