Na bankiecie zwieńczającym 3. sezon "Drugiej szansy" gwiazd nie brakowało. Ale próżno było szukać wśród nich Małgorzaty. Obecny na gali Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN-u, wyjaśnił przyczyny jej nieobecności. - W ostatni dzień zdjęć zaorali Małgosię, dlatego nie będzie jej na bankiecie. Ale dziękujemy ci, Gosiu, za dobrą robotę, którą dla nas wykonałaś, bo dzięki tobie serial ma stabilną oglądalność - podkreślił.
W jego słowach musiało być dużo prawdy, bo gwiazdę nie skusiło nawet wyjątkowe miejsce na towarzyskiej mapie stolicy - klub "Dzik". Gdy jej koledzy z serialu hucznie w nim świętowali, ona leniwie spędzała czas z rodziną: mężem Bartkiem Wróblewskim i ich 2,5-letnim synkiem Jasiem.
- Małgosia rzeczywiście była bardzo zmęczona. Cieszy się, że teraz będzie miała więcej chwil dla rodziny - potwierdza w rozmowie z "Dobrym Czasem" jej znajoma.
Co prawda po zakończeniu TVN-owskiej produkcji aktorce został jeszcze serial Dwójki "Rodzinka. pl", ale jeszcze w kwietniu padnie w nim ostatni klaps. I wtedy wreszcie będzie mogła odpocząć. W pełni zasłużenie!
Nie mamy już na nic siły
Przez ostatnie miesiące spędzała na planie po 12 godzin dziennie. Mąż, widząc, jak bardzo jest wyczerpana, zdobył się na piękny gest i wysłał ją na dwa dni do Paryża, by się wyspała. Dziś stara się pilnować, by zachowywać w życiu zdrowe proporcje.
- W kontrakcie mam zapisane wolne dni i skrupulatnie ich przestrzegam - wyjaśnia. Co wtedy robi? Przede wszystkim zajmuje się synkiem, który jest jej oczkiem w głowie. O męża też stara się zadbać. Ale... trudno im odzyskać dawną bliskość.
Małgosia nie ukrywa, że rzadko chodzą na randki. - Z tym jest ciężko. Od dwóch lat nie byliśmy w kinie ani na kolacji. Gdy przychodzi piątkowy wieczór, nie mamy już na nic siły - wyznaje.
Niestety, tryb jej pracy źle wpływa na Bartka. To właśnie na nim spoczął obowiązek zajmowania się synkiem i prowadzenia domu. Początkowo był dumny z tej roli, czuł się organizatorem domowego ogniska. W końcu zaczęło go to przerastać.
- Zdał sobie sprawę, że za dużo wziął na swoje barki. Nie ma nawet czasu na pracę, a mając własną firmę, musi pilnować wielu spraw. Próbował rozmawiać o tym z Gosią, ale nie znalazł satysfakcjonujących rozwiązań. Przeciwnie: pojawiły się tarcia. I, niestety, miały negatywny wpływ na ich związek - mówi źródło magazynu "Dobry Czas".

Mam za co dziękować
Na szczęście udało się parze "przegadać" problemy. Małgosia nie tylko przyjrzała się temu, jak funkcjonuje jej związek, ale i postanowiła, że zrobi wszystko, by Bartek nie czuł się przytłoczony tyloma obowiązkami.
Co więcej, obiecała, że nie będzie już podejmować tak czasochłonnych wyzwań i odciąży go w domowych pracach. - By uczcić upragniony kompromis, postanowiła zabrać rodzinę na wakacje - mówi informatorka tygodnika.
Po świętach para wyrusza do ukochanego Rzymu - miejsca, gdzie narodziło się ich uczucie. W wiecznym mieście para ochrzciła później syna, nadając mu imiona Jan Franciszek - na cześć dwóch papieży. Wybór terminu rzymskich wakacji też z pewnością nie jest przypadkowy. Mija właśnie 12 lat od śmierci Karola Wojtyły...
- Patrząc wstecz, jak bardzo zmieniło się moje życie od 2 kwietnia 2005 roku, myślę, że mam za co dziękować! - nie kryje wzruszenia aktorka.
Zobacz również:










