Reklama
Reklama

Małgorzata Kożuchowska krytykuje rządy PiS?! "Wolałabym żyć w kraju demokratycznym"

Małgorzata Kożuchowska wraca do afery związanej z przyznaniem jej orderu przez Andrzeja Dudę. Przy okazji wyznała, co myśli o Polsce rządzonej przez Prawo i Sprawiedliwość. Nie są to same pozytywne rzeczy...

Gdy Małgorzata odbierała od prezydenta Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski za "wybitne zasługi w pracy artystycznej i twórczej", chyba nie spodziewała się, że ściągnie to na nią aż taką falę krytyki.

Internauci nie mogli pojąć, za co właściwie Kożuchowska dostała order od Dudy. Ci bardziej złośliwi twierdzili wprost, że jej "wybitne zasługi" to przede wszystkim prawicowe poglądy, krytykowanie in vitro i ojciec powiązany z Radiem Maryja.

Aktorka w rozmowie z "Dzień Dobry TVN" przyznała, że zaskoczyła ją skala hejtu, z którym przyszło się jej zmierzyć. Przy okazji zdradziła, że ze słowami otuchy zadzwoniła do niej koleżanka z branży, która na co dzień kojarzona jest jednak bardziej z drugą stroną sceny politycznej.

Reklama

"Ja nie czułam, że to może być jakaś kontrowersja, że odbieram od tego prezydenta, a nie od innego. To mnie jakoś nieszczególnie zaskoczyło. Zazwyczaj to co jest w tym zaskakującego, to jest to skala czy taka zaciekłość. Rozmawiałam na ten temat z Mają Ostaszewską, która wysłała mi takiego sms-a: 'Gratuluję. Przypuszczam, że zalewa cię fala hejtu. Mnie spotyka to samo na co dzień tylko z drugiej strony'. Podziały były zawsze i mieliśmy zawsze różne poglądy i każdy ma do tego prawo" - stwierdziła Małgorzata w rozmowie z TVN.

W dalszej  części rozmowy aktorka jednak nieco zaskakuje. Okazuje się, że nie jest tak do końca zachwycona poczynaniami Prawa i Sprawiedliwości. Gwiazda ubolewa, że w naszym kraju doszło do tak poważnych podziałów, które doprowadzają do coraz większych konfliktów między rodakami! 

"Ja się nie zajmuję polityką, natomiast mieszkam w tym kraju i to wszystko co się dzieje oczywiście też mnie dotyka i też mnie boli. Wolałabym żyć w kraju, który rzeczywiście jest krajem demokratycznym, a demokracja polega na tym, że szanujemy zdanie tego kogoś, kto myśli inaczej niż my i potrafimy usiąść do stołu i razem porozmawiać, a nie upierać się twardo przy swoich racjach. 

My przestaliśmy mieć wolę rozmowy ze sobą. Mamy takie poczucie, jedna i druga strona, że mamy monopol na prawdę. Nie ma czegoś takiego" - ubolewa Małgorzata.

Oby tylko za te słowa krytyki nie odebrali jej medalu! 

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy