Maja Bohosiewicz cierpiała na depresję. "Nalanie wody do wazonu staje się wyzwaniem"

Oprac.: Róża Kwiatkowska

Maja Bohosiewicz
Maja BohosiewiczNiemiecAKPA
Kiedy trafiłam do kolejnej przychodni psychiatrycznej, aby potwierdzić niesłuszność diagnozy, wydanej na mnie kilka tygodni wcześniej - nadal byłam przekonana, że nie jest to możliwe. Że nie jest możliwe, że mam depresje i potrzebuje leczenia. Poniekąd miałam rację, bo moja pani doktor powiedziała, że to jeszcze nie jest kliniczna depresja, ale jeżeli nie zacznę się leczyć to za kilka miesięcy trzeba mnie będzie zeskrobywać z podłogi.
przyznała Maja.
Dziwne, że dziewczyna, która ma wszystko, wydawać by się mogło, nie może spać, sufituje do świtu, budzi się przerażona, wydaje jej się, że wszyscy przeciwko niej spiskują, wpada w gniew, nie umie się skoncentrować, przerastają ją problemy, aż dochodzi do momentu, w którym nalanie wody do wazonu staje się wyzwaniem, wejściem na Mount Everest i finalnie łkając pada na ziemie, bo nie da rady. Tak, tak - to moja historia.
opowiada.
Z depresji nie da się "wziąć się w garść". (...) Jeżeli macie problem to szukajcie leczenia u specjalisty! Nie bójcie się chodzić do lekarzy. Nie bójcie się komunikować, że coś jest nie tak. Nie bagatelizujcie swoich stanów. Szanujcie swoją głowę. Nie stygmatyzujcie osób mówiąc: lecz się na łeb.
napisała Bohosiewicz.

Kim jest Maja Bohosiewicz?

Jerzy Mielewski wyjawił, co będzie w nowym sezonie „Ninja Warrior”!pomponik.tv
pomponik.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?