Magdalena Stępień długo nie komentowała rozstania z piłkarzem Jakubem Rzeźniczakiem. Przypomnijmy, że para zakończyła związek zaledwie parę tygodni przed narodzinami ich pierwszego wspólnego dziecka. Oczywiście piłkarz zdążył już znaleźć sobie kolejną partnerką, natomiast Magda przez poród i połóg musiała przejść sama. Po trudnych chwilach, które tak naprawdę trwają nadal, zdecydowała się opowiedzieć o tym, jak wyglądała sytuacja. Do końca miała nadzieję, że uratują związek i stworzy z piłkarzem rodzinę.
Magdalena Stępień o zakończeniu związku z Rzeźniczakiem
Niestety Magdalena Stępień nie jest pierwszą partnerką Rzeźniczaka, której nie wspierał podczas ciąży. Jednak nikt się nie spodziewał się, że zrobi to ponownie. Informacja o rozstaniu pod koniec ósmego miesiąca ciąży była ogromnym zaskoczeniem. Jak czuje się z tym Magda? Zdecydowała się opowiedzieć o tym w rozmowie z portalem Plejada. Pierwsze problemy pojawiły się, gdy zaczęła tyć. A przecież dodatkowe kilogramy podczas tego stanu to rzecz całkowicie naturalna.
Zaczęłam tyć. Kilogramów przybywało coraz więcej, a ja zaczęłam patrzeć na siebie krytycznie. Oczywiście tłumaczyłam sobie w kryzysowych momentach, że pod sercem noszę wielki cud, to dawało mi siłę i wiarę, że zmiany sylwetki są przejściowe i że wrócę do stanu sprzed ciąży - powiedziała.
Nadmiar kilogramów, zmiana ciała podczas ciąży i odejście partnera do innej kobiety - nie ułatwiały sprawy. Magda zaczęła mieć poważne problemy emocjonalne.
Nigdy nie byłam taka gruba. Byłam w "Top model". Mówili, że mam "ciało bogini". Nagle ono się zmienia przez ciążę i dowiaduję się, że mój partner odchodzi do innej. Czuję się źle sama ze sobą. Wiem, że wygląd to nie wszystko, ale to jest straszny cios. Myślałam, że będzie lepiej każdego dnia, a teraz gdy się budzę, po prostu myślę, że już nie może być gorzej - powiedziała.

Ta sytuacja wpłynęła także na poród Magdy, którego już wcześniej panicznie się bała. Według wcześniejszych ustaleń miała rodzić razem z Kubą w prywatnym szpitalu w Warszawie. Urodziła w Płocku, bez wsparcia partnera. Była sama.
To wszystko, co działo się przez ostatnie tygodnie w moim życiu sprawiło, że wpadłam w taki stan emocjonalny, który dosłownie odciął mnie od rzeczywistości. Mówiłam lekarzom, że jeśli nie zrobią mi cesarskiego cięcia, wyjdę ze szpitala. Zgodzili się ze względu na stan psychiczny, w którym się znajdowałam.
Miałam zupełnie inne wyobrażenie porodu, a pod koniec ciąży spotkało mnie coś, czego nie zakładał żaden z moich planów. Doznałam szoku. Wiem, że ta chwila mogłaby wyglądać inaczej, mogliśmy ją dzielić we troje. Mimo wszystko uważam, że przyjście Oliwiera na świat to najpiękniejszy moment w moim życiu - dodała.
Magda jednak nie może nadal pogodzić się z tym, co zrobił Rzeźniczak. Najbardziej przeżywa fakt, że piłkarz tak szybko wszedł w nową relację. Nas to jednak nie dziwi...
Jestem w połogu. Mam totalny rollercoaster w głowie. Portale publikują zdjęcia Kuby z nową partnerką. Chciałabym mówić o końcówce ciąży i porodzie, że to był piękny czas. Ale nie był. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że on tak szybko wszedł w nową relację. Staram się z tym walczyć, ale nie jest lekko. Nie chcę też litości. Nie chcę, żeby wszyscy mówili: o, biedna Magda. Chcę uświadomić ludzi. Chcę, żeby się zastanowili, zanim zaczną niszczyć drugiego człowieka w tak trudnym czasie, bo naprawdę to może doprowadzić do wielkiej tragedii.
Nowa dziewczyna Jakuba Rzeźniczaka! Zaskakujący wybór!
Do końca miała nadzieję, że związek uda się uratować. W obszernej wypowiedzi odniosła się także do obecnej partnerki, którą także obarcza winą. Jednak warto pamiętać, że w tej sytuacji to nie jest wina żadnej z kobiet, a piłkarza, który najwyraźniej ma wybujałą wyobraźnię na temat życia i problemy z ulokowaniem uczuć.
Myślę, że gdyby nie zaczął nowej relacji, jakoś byśmy się dogadali. Teraz nie jestem w stanie sobie poradzić z myślą, że on ma nową kobietę, a ja opiekuję się naszym nowo narodzonym synem. Ten ból jest nie do opisania. Miłość bywa ślepa.
Kiedy ja wychodziłam z naszym synem ze szpitala, on randkował w przydrożnym barze. Na legendarny mecz na stadionie Legii Warszawa, podczas którego został kapitanem, zaprosił nową kobietę na trybuny. A tam powinnam siedzieć ja z naszym synem. Czuję żal. Wierzyłam, że ta miłość przetrwa wszystko. Myślałam, że będziemy ze sobą na dobre i na złe - dodała.
Wyznanie Magdy jest bardzo przykre i nie życzmy tego żadnej kobiecie. Porzucenie matki dziecka pod koniec tak ważnego stanu, jakim jest ciąża, jest zwyczajnie okrutne i nie ma tu miejsca na miłe czy pobłażliwe słowa. Magda jest kolejną kobietą Rzeźniczaka, którą w ten sposób potraktował. Mamy nadzieję, że jej historia będzie przestrogą dla innych kobiet. Na końcu wysyłamy Magdzie dużo dobroci i bijemy brawa za ogromną siłę!








