Magdalenę od przyszłego tygodnia będzie można oglądać na wielkim ekranie, gdyż do kin wchodzi produkcja z jej udziałem czyli "Sweat". Z tej okazji aktorka udzieliła wywiadu gazecie "Wysokie Obcasy", w którym odniosła się między innymi do body positive, a także mówiła o swoich doświadczeniach aktorskich z nagością.
Magdalena Koleśnik o ciałopozytywności
Temat ruchu body positive to ostatnio gorąca sprawa. Z brakiem akceptacji siebie zmagają się nie tylko zwykli ludzie, ale także artyści grający na scenach teatralnych czy też na wielkich ekranach.
Koleśnik w rozmowie z kobiecym czasopismem wyznała, że nie akceptuje w sobie pewnych elementów wyglądu.
Pamiętam, jak oswajałam się z tym że mam rozstępy na piersiach. Przez długi czas czułam się pokrzywdzona przez naturę, bo z jakiej racji je mam, skoro nie byłam w ciąży?
Istnieją pewne pomysły w branży aktorskiej, by wprowadzić specjalnych koordynatorów, którzy pomagaliby oswajać się z nagością na planie. Magdalena wspomniała, że podczas pracy przy "Kamieniach na szaniec" sama musiała zamienić się w taką osobę.
Zorientowałam się, że nikt tego za mnie nie zrobi, więc stanęłam na środku i powiedziałam: teraz będziemy grać scenę z elementami nagości i proszę, żeby ta część ekipy, która nie jest tu niezbędna, wyszła
Koleśnik dodała, że to nie był jedyny raz, kiedy musiała interweniować w sprawie zbędnej widowni na planie.
Podeszłam więc do nich tak, jak stałam i powiedziałam "wypier****ć". Poskutkowało, tylko po co tak robić?
Artystka odniosła się również do tematu afery przemocowej w środowisku teatralno-filmowym. Magdalena wspomniała o podwójnych standardach wobec początkujących i bardziej doświadczonych aktorów.
Inaczej traktowano mnie, a inaczej bardziej znanego i doświadczonego aktora. Odważyłam się
Aktorka wspomniała również o swoim przyrodnim bracie Bartoszu Bieleni. Doceniła to, że przyznał się do uczestniczenia w tzw. fuksówkach jako oprawca.

***








