Reklama
Reklama

Madonna przerywa milczenie po 5 tygodniach. Zamieściła wzruszający wpis

Madonna (64 l.) 5 tygodni temu trafiła do szpitala z infekcją bakteryjną tak poważną, że konieczna była intubacja. Gwiazda dopiero teraz odniosła się do sprawy, zamieszczając wpis, w którym przypomniała sobie i innym, że ma dla kogo żyć. Niestety, podobno znów balansuje na krawędzi...

Madonna zamieściła na Instagramie wpis, zilustrowany zdjęciami z córką Lourdes  i synem Davidem, w którym odniosła się do spekulacji wokół swojego stanu zdrowia.

Madonna dziękuje dzieciom za wsparcie

Gwiazda przyznała, że dzieci okazały jej nieocenione wsparcie, a którego czerpie siłę do dalszej walki o zdrowie:

„Miłość ze strony rodziny i przyjaciół jest najlepszym lekarstwem. Takie są moje refleksje miesiąc po wyjściu ze szpitala. Kiedy jest się matką, łatwo dać się wciągnąć w potrzeby swoich dzieci i nieustanne dawanie. Ale kiedy moje możliwości się wyczerpały, dzieci pokazały, jakie są naprawdę. Pokazały twarze, których wcześniej nie widziałam (…). Zdałam sobie sprawę z tego, jakie mam szczęście, że żyję. Dziękuję wszystkim moim aniołom, którzy mnie chronili i pozwolili zostać, żebym mogła dokończyć swoje dzieło”

Reklama

Madonna ma sześcioro dzieci: 26-letnią Lourdes, 22-letniego Rocco, 17-letniego Davida, 17-letnią Mercy i bliźniaczki Stellę i Estere (10 lat). 

Madonna: trafiła do szpitala z przepracowania

Jak donoszą amerykańskie media Lourdes nie odstępowała matki ani na chwilę, odkąd pod koniec czerwca została przewieziona do szpitala z poważną infekcją. Początkowo przyczyna zakażenia była trudna do ustalenia, jednak teraz, z perspektywy czasu bliscy Madonny podejrzewają, że uważana za perfeksjonistkę gwiazda wystawiła swój organizm na zbyt ciężką próbę. Jak ujawnia informator portalu  Page Six:

"Pracowała po 12 godzin dziennie, ćwicząc przed Celebration Tour. I to od wielu miesięcy…"

Nieprzytomną gwiazdę znalazł w jej nowojorskim apartamencie jeden z asystentów. Jak donosił „Daily Mirror”, nie reagowała na próby reanimacji, a życie prawdopodobnie uratował jej lek o nazwie Narcan, stosowany w przypadku przyjęcia przez pacjenta zbyt dużej dawki opioidów, a także po wystąpieniu wstrząsu septycznego. 

Jak 28 czerwca w oświadczeniu na Instagramie dał do zrozumienia menedżer gwiazdy,  Guy Oseary, w jej przypadku wystąpiła ta druga sytuacja. Jak poinformował, u Madonny rozwinęła się infekcja bakteryjna, która doprowadziła do kilkudniowego pobytu w szpitalu, w tym konieczności intubacji i podłączenia do respiratora.

Madonna szybko wróciła do dawnych nawyków

Wstrząs septyczny może doprowadzić do niewydolności narządów, w skrajnych przypadkach do śmierci.  Na szczęście Madonna w porę otrzymała niezbędną pomoc. Jej bliscy nie ukrywają, że jej stan był poważny. Jak wyznał jeden z krewnych w rozmowie z „Daily Mail”:

„Przez kilka dni nikt tak naprawdę nie wiedział, w jakim kierunku rozwinie się sytuacja. Rodzina przygotowywała się na najgorsze”. 

W szpitalu lekarzom udało się postawić Madonnę na nogi, a następnie odesłali do domu, by wydobrzała pod opieką najbliższych. Początkowo przestraszona nagłą zapaścią gwiazda starała się przestrzagać zaleceń lekarzy, ale jak donosi Page Six, ostatnio wrodzony pracoholizm znów bierze górę:

„Po tym, gdy zapowiedziała współpracownikom, że, bez względu na zdrowie,  zrealizuje wszystkie punkty trasy,  jej zespół i firma ubezpieczeniowa zagroziły, że się wycofają. Walka wciąż  się toczy. Madonna jest zdeterminowana, by odwiedzić każde zaplanowane pierwotnie miasto, chociaż po  wyjściu ze szpitala zgodziła się na okrojenie trasy. Teraz znów chce być wszędzie". 

Zobacz też:

Madonna wymyśliła swoją chorobę? Informator ujawnił ważny szczegół

Ważne wieści o zdrowiu Madonny. Była o włos o tragedii, nareszcie zabrała głos

Madonna pokazała pierwsze wideo po wyjściu ze szpitala. Tak świętuje 40-lecie swojego debiutu

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Madonna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama