Reklama
Reklama

Leszek Lichota musiał solidnie schudnąć do roli w "Znachorze". Nie ukrywa, że było to wyzwanie

Na Netfliksie już niebawem zadebiutuje nowa wersja kultowego "Znachora". W głównej roli zobaczymy Leszka Lichotę. I o ile już samo powstanie filmu budziło wielkie kontrowersje, to po pierwszych prasowych pokazach głosów oburzenia było stosunkowo mniej. Sam aktor zaś w jednym z wywiadów opowiedział o tym, jak dla roli profesora Rafała Wilczura musiał się poświęcić.

Leszek Lichota jako prof. Wilczur. Fani byli bezlitośni

Leszek Lichota, który zdobył sympatię widzów rolami w "Na Wspólnej" czy "Watasze", podjął się nie lada misji. W końcu "Znachor" w reż. Jerzego Hoffmana to jeden z najulubieńszych filmów w historii polskiego kina. Miliony Polek i Polaków muszą go zobaczyć co roku.  

Nie dziwne więc, że kiedy Netflix odkrył swoje karty i ujawnił, że pracuje nad nową wersją klasyka, w całym kraju odezwały się głosy wzburzenia. Lichota miał świadomość tego, jak ważnym dla Polek i Polaków jest ten film. "Jestem z pokolenia, które wyrosło na historii profesora Wilczura. Bardzo się cieszę, że mogłem wcielić się w tak istotną postać dla polskiej kultury. Filmy kostiumowe są zawsze wyzwaniem, ale myślę, że reżyser i cała ekipa wspaniale odzwierciedlili estetykę lat 20. i 30. ubiegłego wieku. Świata, w którym liczył się honor, etos pracy, empatia i romantyczna miłość" - powiedział dla netflix.pl. 

Reklama

I choć Lichotę fani oskarżali o targanie się na "świętość", on nie zamierzał z angażu rezygnować. Mało tego - zrobił wręcz odwrotnie... Zaangażował się na 100% i przeszedł wielką przemianę. 

Lichota poświęcił się dla roli. "Nie powiem, żeby to było najprzyjemniejsze"

Lichota miesiącami przygotowywał się do roli Wilczura w nowym wydaniu "Znachora" (reż. Michał Gazda). "Mieliśmy okazję zmierzyć się z tą legendą. Co było niewątpliwie wielkim reżyserskim przywilejem, ale też nie ukrywajmy, twórczą obawą. Igraliśmy przecież z narodowym wzorcem melodramatu" - mówił Gazda w rozmowie z serwisem about.netflix.com.  

Lichota nie ukrywa, że metamorfoza, którą musiał przejść, nie była dla niego najprzyjemniejszym zadaniem. Na prawdziwą transformację Lichota miał kilka miesięcy. I udało mu się osiągnąć, co zamierzał. 

Innym kluczowym elementem, który uległ wielkiej zmianie, był... zarost. Lichota musiał zapuścić gęstą i długą brodę. "Wysiłek aktora włożony w tę przemianę był ogromny, współpraca z nim przebiegała niezwykle pomyślnie, więc wszyscy mieliśmy ogromną radość i satysfakcję, patrząc na efekt tych naszych wspólnych starań" - podkreśliła charakteryzatorka Ewa Szwed w rozmowie z serwisem Plejada.  

Zobacz także:  

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Leszek Lichota | Znachor (Netflix)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy