Ledwo co wróciła na scenę, a tu takie doniesienia. Mandaryna nie mogła dłużej milczeć
Mandaryna po kilku latach przerwy od śpiewania powróciła z nową muzyką. Piosenkarka w jednym z ostatnich wywiadów wprost wyjawiła, co ją zmotywowało do nagrania nowych piosenek.
Mandaryna na początku lat dwutysięcznych święciła w Polsce triumfy. Była jedną z najpopularniejszych piosenkarek w kraju, a jej utwory były chętnie grane przez stację radiowe. Wszystko przekreślił feralny występ w Sopocie, którym chciała udowodnić, że jednak umie śpiewać.
Mandaryna po tamtej sytuacji stopniowo usuwała się w cień i skupiła na innych aktywnościach, jak wychowanie pociech czy uczenie tańca.
W ostatnich latach piosenkarka przeżywa jednak swoisty renesans, co zaowocowało nowym singlem "Lecę".
Gwiazda udzieliła wywiadu dla "Vivy!", w którym przyznała, dlaczego po kilku latach postanowiła ponownie odnaleźć się jako piosenkarka.
"Wiesz co, ja nigdy z niego [ze śpiewania - red.] nie zrezygnowałam. Nagrałam trzy płyty, potem jeszcze parę singli, rzeczywiście może trochę się - nie tylko co wycofałam - stanęłam w innych drzwiach, bardziej tanecznych. Trochę zapragnęłam, pomyślałam, że to czas, że ludzie mi trochę odpuścili, że mogę znowu pokazać się z takiej strony i dostane jakiś konkretny feedback. Bardzo tego zapragnęłam no i tyle" - wyjawiła Mandaryna.
Czy nowy utwór Mandaryny zwiastuje płytę? Tutaj tancerka mówi wprost, że póki co nie ma takich planów.
"Nie mam takiego zamysłu, nie pojawił mi się taki pomysł w głowie. Na pewno wiem, że to nie będzie jedyny singiel (...) przymierzam się do następnych, ale muszę sobie przemyśleć, czy to będzie podobna strona, czy odrobinę nie, więc tak jestem na etapie myślenia nad tym, a to już - jeśli chodzi o mnie - bardzo dużo" - skwitowała w wywiadzie Mandaryna.
O słynnym występie Mandaryny w Sopocie powiedziano już wiele. Sama piosenkarka w rozmowie z Żurnalistą zasugerowała, że ktoś celowo podłożył jej kłody pod nogi.
"Tam było wiele zadziwiających mnie sytuacji. Miałam śpiewać jako druga czy trzecia, a potem okazało się jednak, że będę śpiewać jako ostatnia. Powiedziano mi, że mam takie fajnie przygotowane show, że to będzie fajnie na koniec. Czemu miałabym podejrzewać, że to jest nieprawda, skoro wiem, ile pracy w to włożyłam? (...) No nikt nic nie słyszał, muzycy nie wiedzieli, co się dzieje. Chórki były wyłączone, ja nie słyszałam nic" - wspominała i zapewniała, że dzisiaj w takiej sytuacji zachowałaby się zupełnie inaczej.
Zobacz też:
Mandaryna po 20 latach wróciła do śpiewania. "Świat się o mnie upomniał"
Występ w Sopocie wywrócił życie Mandaryny do góry nogami. Wyciągnęła wnioski