Reklama
Reklama

Książę Harry i Meghan Markle znów popełnili gafę. I to nie jedną....

Książę Harry (37 l.) i księżna Meghan (40 l.) na lot powrotny z Londynu do Santa Barbara wybrali odrzutowiec Bombardier 6000, który emituje dziesięciokrotnie więcej dwutlenku węgla niż samoloty rejsowe. Ekolodzy zarzucają książęcej parze hipokryzję.

Książę Harry i księżna Meghan, chociaż w styczniu 2020 roku sami się wykluczyli w rodziny królewskiej, zdecydowali się wziąć udział w uroczystych obchodach Platynowego Jubileuszu królowej Elżbiety II. Przywieźli ze sobą dzieci: Archiego i Lilibet, która w Londynie obchodziła swoje pierwsze urodziny. Książę i księżna Sussex zostali przywitani przez Windsorów chłodno, a przez Brytyjczyków – obojętnie. Największym objawem zainteresowania, z jaki  się spotkali, było wybuczenie przed katedrą św. Pawła. 

Reklama

Zawiedzeni Sussexowie skrócili swój pobyt w Londynie i jeszcze przed oficjalnym zakończeniem uroczystości, czmychnęli prywatnym odrzutowcem do swojej wartej prawie 60 milionów złotych rezydencji w Motecito. Nie jest jasne, kto zapłacił 160 tysięcy funtów, czyli w przeliczeniu 860 tys. złotych za lot 13-osobowym prywatnym Bombardierem 6000, za to już się wyjaśniło, że planetę kosztowało to dziesięć razy więcej niż ta sama trasa pokonywana przez samolot rejsowy. 

Książę Harry i księżna Meghan podpadli ekologom

Bombardier to odrzutowiec, który powoduje dziesięciokrotnie większą emisję dwutlenku węgla niż zwykły samolot i na dodatek może zabrać na pokład maksymalnie 13 osób. Jest więc skrajnie nieekonomiczny i nieekologiczny. Jak obliczyli ekolodzy, lot Harry’ego, Meghan i ich dwojga dzieci skaził ziemską atmosferę 60 tonami dwutlenku węgla. Biorąc pod uwagę, że zgodnie z warunkami porozumienia paryskiego, jakim jest utrzymanie globalnego ocieplenia poniżej 2 stopni Celsjusza, budżet węglowy każdej osoby powinien wynosić nie więcej niż 2,1 tony rocznie. Harry i Meghan przekroczyli ten poziom prawie 15 razy podczas jednego lotu. Jak się szybko wyjaśniło, do Londynu też przylecieli Bombardierem, co podwaja spowodowane przez nich szkody dla planety. 

Oczywiście, książę Harry nie jest wyjątkiem na tle rodziny królewskiej. Jego tata, książę Karol tylko w 2018 roku wydał z brytyjskich podatków milion funtów na podróże, które najchętniej odbywa samolotem RAF Voyager, który też nie należy do niskoemisyjnych. Co ciekawe, żadnemu z nich, ani ojcu ani synowi, nie przeszkadza to w ostentacyjnym zamartwianiu się o przyszłość Ziemi. Książę Harry w wywiadzie dla Oprah Winfrey stwierdził, że zmiany klimatyczne są „jednym z najpilniejszych problemów, przed którymi stoimy”. Jak stwierdził ekspert od rodziny królewskiej, Tom Quinn w rozmowie z „The Times”, powiało hipokryzją: 

Na dodatek właśnie wyszło na jaw, że Bombardier 6000, którym trasę Santa Barbara – Londyn i z powrotem pokonali książę i księżna Sussex, był ulubionym środkiem transportu rosyjskiego oligarchy, Romana Abramowicza...

Zobacz też: 

Gwiazdy żegnają Edwarda Miszczaka. Publikują prywatne zdjęcia

Tak mieszka Iga Świątek. Nie znajdziesz u niej przepychu

POMAGAMY UKRAINIE

***

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy