Prezes fundacji "Niezapominajka" od kilku dni słono płaci za swój pijacki wybryk.
Na łamach "Super Expressu" potępia ją ks. Janusz Koplewski, określany "przyjacielem i spowiednikiem gwiazd". Duchowny szuka winnych...
- Jeśli pani Ilona wsiadła do tego auta pijana, to znaczy, że nikt jej nie kocha - zakłada. - Bo nikt nie zamówił jej taksówki, mimo że widział, w jakim jest stanie. Przecież sama do lustra nie piła, ktoś z nią się bawił, ktoś tam był.
Zdaniem Koplewskiego Felicjańska dokonała ogromnego wykroczenia. - To, co zrobiła, to ciężki grzech i choroba. To wykroczenie wobec piątego przykazania, które mówi "Nie zabijaj". Człowiek, który siada pijany za kierownicą, jest bandytą!
Ksiądz uważa, że wydarzenia są prawdopodobnie wynikiem osobistym problemów modelki - w małżeństwie, w niej samej. Nie zamierza jednak tłumaczyć jej zachowania. Radzi:
- Jest post, najlepszy czas na zastanowienie się nad sobą, na nawrócenie się. Trzeba podjąć decyzję, iść do specjalisty czy poddać się leczeniu. Dobrze, gdyby ktoś jej w tym pomógł, mąż rodzice.
Zobacz również: Felicjańska wstydzi się jazdy po pijaku








