Krzysztof Rutkowski, właściciel biura detektywistycznego, lubi kreować się na najskuteczniejszego detektywa w Polsce. Nie wszyscy, którzy zwrócili się do niego o pomoc, są z tego zadowoleni. Brat Ewy Tylman wyznał w rozmowie z „Faktem”:
Żeby odnaleźć Ewę, podpisałbym pakt z diabłem, ale to był błąd.
Włączając się w śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci Magdaleny Żuk w Egipcie, Rutkowski zaczął od zorganizowania konferencji prasowej, na której wyszło na jaw, że nikt z jego biura nie badał jeszcze sprawy na miejscu, więc póki co dysponuje jedynie informacjami zamieszczonymi w mediach.
Rutkowski zasłynął także jako tropiciel pytona znad Wisły, który rzekomo terroryzował mieszkańców Warszawy w wakacyjnym sezonie ogórkowym 4 lata temu, a rok później szukał czeskiej pumy, czającej się ponoć w rejonie Dolnego Śląska.
Krzysztof Rutkowski wspomina sławnych klientów
W ciągu wielu lat kariery zapracował sobie jednak na renomę wystarczającą, by przyciągnąć znanych klientów. Jak sam ujawnia w rozmowie z Plejadą:
Kiedyś pomagałem np. Edycie Górniak i Czarkowi Pazurze złapać ludzi, którzy ich szantażowali. Obie akcje zakończyły się sukcesem. Lista gwiazd, które były moimi klientami, jest znacznie dłuższa, ale muszę zachować anonimowość większości z nich.
Sprawa z szantażystą zakończyła się pomyślnie dla Górniak. Wiosną 2009 roku Sąd Rejonowy w Łodzi skazał go na karę roku i czterech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz 2 tys. zł grzywny. Rutkowski jednak ma do niej zadawniony żal:
Muszę przyznać, że trochę wykazała się niewdzięcznością w stosunku do mnie. Może uważa się za nie wiadomo jaką gwiazdę. Nie wiem. Obecnie nie mamy kontaktu. Ja o to nie zabiegam, jej to zapewne też do niczego nie jest potrzebne. Pewnie przypomni sobie o mnie, jak ona lub jej rodzina będą mieli nowe problemy, czego, oczywiście, nie życzę.
Ostatnio o Krzysztofie Rutkowskim stało się głośno nie tylko z powodu jego zaskakującej decyzji o wzięciu udziału w jesiennej edycji „Tańca z gwiazdami”, lecz także z powodu deklarowanej przez niego pomocy w ewentualnym namierzeniu źródła podsłuchów w samochodzie Macieja Kurzajewskiego i rejestrujących jego rozmowy z Katarzyną Cichopek. Jak ujawnia Rutkowski, para prowadzących „Pytania na śniadanie” na razie nie zgłosiła się do niego w tej sprawie:
Zdania nie zmieniłem. Jeżeli pani Cichopek czy pan Kurzajewski będą chcieli skorzystać z usług biura Rutkowski, służymy pomocą. Uważam, że upublicznienie tych nagrań mogłoby doprowadzić nawet do tego, że zostaliby zwolnieni z pracy. Z pewnością jest to zemsta kogoś, kto jest lub był blisko nich.
Zobacz też:
Wiadomo, ile zarabia Michał Żebrowski. TVP nie oszczędza na swojej gwieździe
Królowa życia przerwała milczenie. Fani natychmiast zareagowali





***

![Wiśniewski ostro o Martyniuku. Mówi o konsekwencjach [POMPONIK EXCLUSIVE]](https://i.iplsc.com/000LSVO3WR5EMYY0-C401.webp)






