Krzysztof Rutkowski w programie "Tok Szoł" opowiadał, jak naprawdę wygląda jego życie. Okazuje się, że jest ściśle związane z tym, co na co dzień robi.
To jest coś, co tak dalece się posunęło, że w zasadzie kiedy wstaję, ja pracuję, kiedy kładę się spać, ja pracuję. Są momenty, że gdybym mógł, włożyłbym szprychę między tryby i zatrzymałbym czas, bo jest fajnie, bo jest super. Moje życie jest naprawdę super, pomimo kłopotów i problemów, które są.
Przy okazji właściciel biura detektywistycznego opowiedział o utracie licencji detektywa oraz o swoich zatargach z prokuraturą. Przytoczył historię, która mocno zaważyła na jego zawodowych losach i która ciągle w nim siedzi. Mówił, jak swego czasu zatrzymał przestępcę na gorącym uczynku i doprowadził go do prokuratury. O jego działaniach miała być wówczas wcześniej poinformowana policja. Osoba, którą wtedy zatrzymał, miała złożyć zażalenie, które odrzuciła prokuratura w Nowym Targu. Ostatecznie sprawą zajął się sąd, a prokuratura postawiła Rutkowskiemu zarzut krótkotrwałego pozbawienia wolności. Krzysztof stwierdził, że poczuł wtedy "mega niesprawiedliwość". Ale że jest ambitny i sporo od siebie wymaga, nie poddał się i do tej pory działa na rynku.
Ja w zasadzie wybudowałem zawód detektywa. Wytworzyłem niejako w Polsce coś, o czym ludzie nie mieli pojęcia.
Więcej w wideo poniżej:











