Krzysztof Rutkowski: majątek
Krzysztof Rutkowski posiada gigantyczny majątek. Oprócz luksusowego domu pod Łodzią i pałacu w Szczepowie na Dolnym Śląsku, detektyw może się poszczycić kilkoma samochodami o wartości ponad kilku milionów złotych. Wiele osób zastanawia się skąd Krzysztof Rutkowski wziął tak ogromne pieniądze. Czy to możliwe, że praca detektywa jest aż tak dobrze płatna?
Okazuje się, że na luksusy, w które dziś opływa zapracował angażując się w rozmaite biznesy. Detektyw słynący z oryginalnego stylu bycia udzielił "Super Expressowi" wywiadu, w którym zdradził, jak wyglądała jego droga do fortuny.
Jestem nie tylko właścicielem biura detektywistycznego, lecz działam też w branży konsultingowej, doradczej, a także medialnej. Jestem również większościowym udziałowcem portalu i telewizji patriot 24, jak również nasza wielkopolska
Krzysztof Rutkowski ma głowę do biznesu
Krzysztof Rutkowski przyznał, że oprócz działalności detektywistycznej, zajmuje się także kupnem i sprzedażą nieruchomości.
Kupuje apartamenty w Polsce ale i za granica, np. w Grecji. Remontuję je i sprzedaję z zyskiem. Cały czas obracam gotówka
Według kalkulacji dziennikarzy na jednym mieszkaniu detektyw może zarobić nawet kilkaset tysięcy złotych. Krzysztof Rutkowski lubi otaczać się pięknymi przedmiotami a dodatkowe pieniądze umożliwiają mu realizację najskrytszych marzeń. Nie od dziś wiadomo, że detektyw ma słabość do ubrań i elektroniki z najwyższej półki.
Każdy z nas jeżeli ma możliwość i dostęp do luksusu powinien z niego korzystać. Ja bardzo ciężko pracuję i nie mam zamiaru żałować sobie i swojej rodzinie na coś, co jest w zasięgu mojej ręki. W moim życiu bywały momenty, że było bardzo źle, ale dziś moje firmy osiągnęła bardzo dobry pułap ekonomiczny. Nie będę sobie żałował na drogie ciuchy i luksus bo mnie na nie po prostu stać
Zobacz też:Jennifer Lopez zmieniła fryzurę. Tak krótkich włosów jeszcze nie miała!
Przemysław Wipler szaleje w Dubaju. Ex-poseł nie zamierzał przepłacać w krajuKylie Jenner urodziła! Zdradziła płeć maleństwaWłochy. Od 11 lutego nie trzeba będzie nosić maseczek na zewnątrz. "To znak nadziei dla wszystkich"











