Za kilka dni przypadnie pierwsza rocznica śmierci Krzysztofa Krawczyka. Artysta, nazywany „polskim Tomem Jonesem”, zmarł 5 kwietnia krótko przed godziną 17.00. Zaledwie dwa dni wcześniej został wypisany ze szpitala, dokąd trafił z powodu zakażenia koronawirusem.
Niestety, w Poniedziałek Wielkanocny stan piosenkarza uległ gwałtownemu pogorszeniu. Trafił na oddział Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi, jednak mimo wysiłków lekarzy, nie udało się go uratować.
Krzysztof Krawczyk był związany ze sceną przez 58 lat. Początki jego kariery sięgają 1963 roku, gdy wraz z Marianem Lichtmanem, Sławomirem Kowalewskim i Jerzym Krzemińskim założył zespół Trubadurzy (posłuchaj!).
Mało który polski artysta wiódł w tamtych czasach tak barwne życie jak Krzysztof Krawczyk. Początek lat 80. spędził w Stanach Zjednoczonych, dokąd wyjechał na tournee i został na kilka lat. Piosenkarz nie ukrywa, że za oceanem wiódł bujne życie, wypełnione imprezami, alkoholem i lekami psychotropowymi. Wszystko się zmieniło, gdy ówczesna narzeczona, a później żona, zabrała go do polskiego kościoła w Chicago. Dzięki Ewie Krzysztof odkrył nie tylko wiarę, lecz przy okazji także uroki monogamii. W 1983 roku wzięli ślub w New Jersey, a potem jeszcze dwa kolejne w Polsce.
Nie wszyscy wiedzą, że Krawczyk swój talent wokalny odziedziczył po rodzicach. January Krawczyk i Lucyna z domu Drapała byli aktorami i śpiewakami operowymi. Ojciec Krzysztofa był także dyrygentem orkiestr rozrywkowych i często występował na polskich statkach pasażerskich.
Pierwsza miłość Krzysztofa Krawczyka
Jak się właśnie okazało, swoje pierwsze relacje z show biznesem Krawczyk nawiązał na długo przed erą Trubadurów. Tajemnica została przypomniana niedawno, dzięki książce Krzysztofa Tomasika „Poli Raksy twarz”, która trafi do księgarń 30 marca. Jak się okazuje, z Polą Raksą wiąże się tajemnica, o której mało kto wiedział.
Krzysztof Krawczyk miał 14 lat, gdy dzięki sławnemu ojcu dostał rolę w ekranizacji książki Kornela Makuszyńskiego „Szatan z siódmej klasy”. Rólka była epizodyczna – Krawczyk zagrał jednego z harcerzy, kolegów Adasia, czyli tytułowego „szatana”. Na planie poznał starszą o 4 lata, 18-letnią wówczas Polę Raksę. Kompletnie stracił dla niej głowę. Jak wspominał po latch w wywiadzie dla "Playboya":
Grałem harcerza. Boże, jak ja byłem napalony na Polę Raksę! Zasuwała w tym bikini i naprawdę ciężko było wytrzymać. A ja nie dość, że najmłodszy na planie, to do tego jedyny prawdziwy harcerz. Poza mną sami zawodowi aktorzy. Z Raksą nie zamieniłem nawet słówka. Nie to, co stare wygi - Damięccy. Pola była pierwszą kobietą, która zawróciła mi w głowie.
Nie wiadomo, czy Raksa zdawała sobie sprawę z tego, jakie piętno odcisnęła na życiu Krawczyka. Ponieważ na planie „Szatana z siódmej klasy” miała do czynienia z tłumem zakochanych w niej chłopaków, mogła wszystkich nie spamiętać. O zauroczeniu Krawczyka wiedział natomiast menedżer artysty, Andrzej Kosmala. Jak potem wspominał w rozmowie z „Super Expressem”:
Na planie kochali się w niej wszyscy chłopcy. Krzysztof Krawczyk również. Tę rolę załatwił mu ojciec. Znał wszystkich, którzy grali w tym filmie. Na planie tylko Krawczyk był autentycznym harcerzem w swoim mundurze, dlatego siedział w pierwszej ławce.
Zobacz też:
Fani royalsów na tropie ciąży. Brat księżnej Kate wygadał się
Anna Skura jeździ z psem na skuterze. Fala krytyki w komentarzach!




***








