Od śmierci Krzysztofa Krawczyka minęły dwa tygodnie. Jego żona Ewa wciąż pogrążona jest w ogromnej rozpaczy. Pogrzeb artysty odbył się 10 kwietnia w łódzkiej archikatedrze i miał charakter państwowy.
Wdowa po muzyku miała przemówić nawet w kościele, ale nie dała rady. Jeszcze kilka dni po ceremonii mówiono o zdjęciu Ewy, przytulonej do trumny Krawczyka. Wszyscy byli pod ogromnym wrażeniem łączącej ich miłości.
Teraz serce Ewy wciąż rozdarte jest na milion kawałków. W rozmowie z portalem Wp.pl wdowa wyznała, że kompletnie nie radzi sobie po śmierci ukochanego.
"Nie radzę sobie. Jest mi bardzo ciężko. Jeszcze to do mnie nie dociera. Jestem kilka razy dziennie, chodzę do kościoła, modlę się za Krzysia. Jest mi strasznie miło, że tyle ludzi tu przyjeżdża, to wzruszające, ale chciałabym, żeby Krzysiu był... Rozmawiam z Krzysztofem, proszę go o pomoc, żebym mogła spać. Mam wrażenie, że on za chwilę wróci" - mówi Ewa Krawczyk dziennikarzowi "Wp.pl".
Wdowa powiedziała, że bardzo docenia wsparcie przyjaciół i ludzi, ale na razie nie jest w stanie spotkać się z kimkolwiek.
"Męczą mnie" - mówi Ewa Krawczyk.
W jej domu cały czas są rzeczy Krzysztofa, a nocami Ewa śpi na połowie łóżka, na której do tej pory sypiał muzyk.



***Zobacz więcej materiałów wideo:








