Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej z każdym dniem zaognia się. Ostatniej doby odnotowano 255 prób nielegalnego przekroczenia granicy. Dwie duże grupy próbowały siłowo przekroczyć granicę - jedna liczyła 500, a druga 50 cudzoziemców. Osoby były agresywne - podała Straż Graniczna na Twitterze.
Zaniepokojona takim obrotem spraw jest twarz rządowych mediów Anna Popek. Dziennikarka opublikowała wpis, w którym stwierdziła, że "emocje przypominają te z 1939 roku". Wyjaśniła niedoinformowanym, jak jest naprawdę, kto jest kim i jak wygląda rzeczywistość na granicy - zgodnie z obowiązującym w TVP "przekazem".
Nakreśliła też wizję tego, co by się stało, gdyby "przebrani żołnierze" wtargnęli do naszego kraju. Zaczęła jednak od krytyki osób wyrażających zdanie na temat strażników w dość emocjonalnym tonie - na myśli miała zapewne Basię Kurdej-Szatan i jej wulgarny wpis.
Uważam jednak, że zbyt wiele "autorytetów" a zwłaszcza "autorytetów medialnych" zabiera głos i pozbawia tym samym swoje wypowiedzi powagi i znaczenia. Nie na wszystkim wszyscy się znają, choć tak im się wydaje. Emocje są złym doradcą, bo zacierają granice prawdy. Ale gdy sprawa dotyczy granicy Polski, a nastroje przypominają te z 1939 roku czuję potrzebę, by podzielić się z Wami tym, co sądzę - napisała Anna Popek w swoim wpisie (pis. oryg.).

Popek: A gdyby zajmowali tutaj domy, gwałcili kobiety, zabijali?
Popek wyjaśniła rodakom przejętym widokiem zziębniętych i wygłodzonych dzieci, że nie można im pomóc. "Wróg" chce bowiem podstępem - "pod pozorem łączenia rodzin" - wejść na teren naszego kraju i gwałcić, grabić. Narracja brzmi znajomo?
Cały czas niektórzy polscy obywatele krytykują polskie wojsko. Jakby zatracili instynkt samozachowawczy. Owszem, wszystkich wzruszają buzie niewinnych dzieci pokazywane z lubością w mediach, co gorsza także zagranicznych. Naiwnością jednak jest sądzić, że możemy pomóc tylko dzieciom i że pomagając im zrobimy dobry uczynek, a przy okazji zadowolimy własne sumienie. Przecież nie można odrywać dziecka od matki a matki od męża, bo to niehumanitarne i po ludzku okrutne. Ale jeśli taki jest zamiar wroga? Aby weszli tu pod pozorem łączenia rodzin przebrani żołnierze? A co stałoby się, gdyby zajmowali tutaj domy, gwałcili kobiety, zabijali? Wiemy jak z własnymi obywatelami postąpił Łukaszenka, dlaczego sądzimy że wobec Polaków zmieni metody? Pewnie wtedy byłyby pretensje do Wojska, że nie broniło kraju - czytamy.
Dalej Anna Popek zasugerowała, że w godzinie próby wszyscy krytykanci, "plujący na własne gniazdo i obrońców ojczyzny", uciekliby za granicę. Na koniec dorzuciła cytaty z Nałkowskiej...
Tylko czy wtedy jeszcze będzie komu krytykować? Czy może obecni krytykanci uciekną i zamieszkają bezpiecznie za inną granicą? Znamy współczesną broń - są nią ludzie i kultura oparta na emocjach. Zofia Nałkowska pisała w "Granicy", że "coś musi przecież istnieć. Jakaś granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą." Mam wrażenie, że niektórzy plując na własne gniazdo, plując na obrońców ojczyzny przeszli już tę granicę, a to nieuchronnie prowadzi do upadku".
Coś czujemy, że będzie awans...
Zobacz też:
Maja Ostaszewska odpowiada na hejt: "Nikt nie zasługuje na to, by umierać w lesie"
Polacy kupują mniej. Powodem rosnące ceny
Zdrójkowski wyjechał na wakacje


Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym INSTAGRAMIE Pomponik.pl








