Krystyna Pawłowicz o Ukrainie
Nie ulega wątpliwości, że wojna w Ukrainie całkowicie zdominowała nasze życie. Nieszczęście, które spotkało naszych wschodnich sąsiadów stało się głównym tematem wszelkich rozmów. Do dyskusji na ten temat postanowiła włączyć się także Krystyna Pawłowicz. Była posłanka PiS opublikowała na Twitterze wpis, w którym podzieliła się swoimi przemyśleniami, związanymi z kwestiami językowymi. Sędzia Trybunału Konstytucyjnego ma wątpliwości co do zasadności stosowania zwrotu "w Ukrainie", który w ostatnim czasie jest wyraźnie lansowany przez media jako wyraz solidarności z okupowanym przez Rosję krajem.
Krystyna Pawłowicz nie rozumie sensu używania tej formy. Jako uzasadnienie podała fakt, że w przypadku zagranicznych nazw miast dziennikarze zaczęli posługiwać się odpowiednikami lokalnymi zamiast polskimi.

Krystyna Pawłowicz jako purystka językowa
Internauci ochoczo włączyli się w zapoczątkowaną przez Krystynę Pawłowicz dyskusję.
Pani profesor, Ukraina jest niepodległym państwem, a nie częścią naszego terytorium, dlatego mówimy w Ukrainie
Ktoś inny stwierdził, że Krystyna Pawłowicz posiada nacjonalistyczne zapędy, które dają o sobie znać w języku.
No nie bardzo, nacjonalizm z pani wyłazi. To są dwie różne sprawy. Nie ma miasta Królewiec, to nazwa historyczna, a obecnie jest to Kaliningrad - w Rosji. To samo z dawnym historycznym Stanisławowem, to Iwano-Frankowsk w (na) Ukrainie. "W Ukrainie" jest do przyjęcia gramatycznie
Faktem jest, że obie formy są poprawne, jednak ostatnimi czasy dziennikarze częściej skłaniają się ku formie "w Ukrainie", aby w ten sposób podkreślić niepodległość i samoistność Ukrainy.
Zobacz też:
Maryla Rodowicz wydała oświadczenie w sprawie honorarium. Górniak zabrakło na oscypki i serdaczki?
Joanna Opozda żyje w ascetycznych wnętrzach. Otaczają ją biele i pustki
Katarzyna Cichopek nie wytrzymała. „Historie ściskały mi gardło”
Wojna w Ukrainie. Zmarły oligarcha bał się likwidacji. Mówił, że jest na "liście Putina"











