Lada moment minie sześćdziesiąt lat od chwili, gdy Krystyna Loska zadebiutowała jako spikerka. Jej trwająca ponad trzy dekady kariera rozpoczęła się od zapowiedzi filmu „Zorro” na antenie Telewizji Katowice. Dla czternastu prezesów TVP, pod rządami których pracowała, była... nie do ruszenia. Choć kilku szefów chciało się jej pozbyć z Woronicza, przetrwała do emerytury i odeszła na własnych warunkach. Kiedy w 1970 roku Włodzimierz Sokorski – ówczesny przewodniczący Radiokomitetu – ściągnął pracującą w Telewizji Katowice Krystynę Loskę do stolicy, cała Polska plotkowała, że młodziutka spikerka to protegowana Edwarda Gierka.
Kto dał jej etat?
Faktem jest, że I Sekretarz Komitetu Centralnego PZPR lubił Loskę i kilka razy spotkał ją na różnych imprezach na Śląsku, ale z jej awansem z Katowic do Warszawy nie miał nic wspólnego.
Prezesa Sokorskiego, dzięki któremu dostała etat (wcześniej pracowała na umowę zlecenie), Krystyna Loska zapamiętała jako – według jej własnych słów - „ciepłego pana, który lubił żartować”. Jak wspominała potem w książce „Prezenterki” Aleksandry Szarłat:
Bardzo go lubiłam, jak zresztą chyba wszyscy
Również o „Krwawym Maćku”, jak nazywano Macieja Szczepańskiego, który w 1972 roku zastąpił Włodzimierza Sokorskiego na stanowisku Przewodniczącego Polskiego Radia i Telewizji, Krystyna Loska nie może powiedzieć złego słowa. Twierdzi wręcz, że był świetnym menadżerem i zrobił wiele dobrego dla TVP.
Obraził ją Jerzy Urban
Po odejściu Szczepańskiego w 1980 roku szefowie telewizji zmieniali się co kilkanaście miesięcy. O większości z nich nikt już dzisiaj nie pamięta, a o paru... wszyscy woleliby zapomnieć. Najwięcej negatywnych emocji wciąż wzbudza Jerzy Urban, który w gabinecie prezesa zasiadał od kwietnia do września 1989 roku i obraził Krystynę Loskę, cynicznie nazywając ją w swoim słynnym „Alfabecie”..."pozostałością po estetyce Gierka w telewizji".Krystyna Loska twierdzi, że tak naprawdę nigdy jej nie interesowało, kto akurat rządzi w TVP, a nawet nie potrafi wymienić wszystkich szefów, bo po prostu nie miała z nimi do czynienia. Jak ujawniła w wywiadzie dla miesięcznika „Pani”:
Poznałam osobiście tylko kilku prezesów
W jednym z wywiadów Krystyna Loska powiedziała, że spikerki zawsze żyły na uboczu wszystkich rewolucji, jakie targały telewizją i nawet nie docierało do nich, co dzieje się w gmachu głównym na Woronicza ani w słynnym „Kaprysie” - kawiarni, która tętniła życiem i... plotkami. Jak tłumaczyła w rozmowie z Aleksandrą Szarłat:
Nasze pole pracy było gdzie indziej”
Wiesław Walendziak był ostatnim prezesem, którego pamięta legendarna spikerka i pierwszym z tzw. ekipy pampersów, która trafiła do TVP w 1994 roku, by zaprowadzić nowe porządki i "wprowadzić Telewizję Polską w XXI wiek”.
Sama powiedziała „dość”!
Krystynie Losce nie podobały się zmiany, jakie nastały na Woronicza wraz z pojawieniem się Walendziaka. Nie chciała czytać zapowiedzi z promptera i nie mogła przymykać oczu na to, jak młodzi traktowali starszych, uważając ich za relikty minionej epoki.
To przelało czarę goryczy. W książce "Prezenterki" wyjaśniła:
Nie podobało mi się zarozumialstwo niektórych ludzi, którzy jeszcze świata nie poznali, a już byli tak pewni siebie. Uznałam, że szkoda mojego czasu, żeby się z tym wszystkim mocować”.
Z TVP odeszła w 1994 roku prosto na emeryturę. Miała wtedy 57 lat.







***
Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym Instagramie: https://www.instagram.com/pomponik.pl/








