Miliony Ukraińców po agresji Rosji znalazło schronienie w naszym kraju. Pomagają zarówno osoby prywatne, jak i wielkie firmy. Także gwiazdy przyjmują pod swój dach potrzebujących, tak jak m.in. Krystyna Janda. Aktorka zastanawia się, dlaczego nie pomagaliśmy z takim impetem uchodźcom na granicy polsko-białoruskiej.
Z odpowiedzią przychodzą eksperci, którzy podkreślają, że "to nie była nasza wojna". Tak ją traktowaliśmy. Wojna w Ukrainie w ocenie Polek i Polaków jest też wojną polską i dzieje się tuż za naszymi oknami. Ukraińcy są nam dużo bliżsi niż uchodźcy z Bliskiego Wschodu. Identyfikujemy się z nimi i już przed wybuchem wojny wielu mieszkało w naszym kraju. Jednoczy również wspólny wróg - Rosja.
Janda oddała dom uchodźcom z Ukrainy
Oddaliśmy im do dyspozycji nasz letni dom, a to wszystko zainspirowały i zorganizowały nasze dzieci i wnuki - mówi aktorka w wywiadzie dla "Vivy".
Nie może jednak pogodzić się z tym, jak traktowaliśmy potrzebujących na granicy polsko-białoruskiej.
Wciąż wracam do kwestii potrzebujących, głodnych, zmarzniętych, umierających na granicy białoruskiej. Czym się różnią dzieci, ludzie, których teraz przyjmujemy, od uciekinierów z białoruskiej granicy? Nie mogę się z tym pogodzić - mówi aktorka.
No właśnie, czym się różnią? Eksperci zwracają uwagę na fakt, że chętnie pomagamy osobom, które są do nas podobne. Ci, którzy nie wyglądają stereotypowo, mają ciemniejszą skórę, natrafiają na problemy i często są inaczej traktowani. Sprawa dotyczy również uchodźców z Ukrainy. A przecież wiadomo, że tak jak u nas, na wschodzie nie mieszkają wyłącznie Ukraińcy, a również osoby różnych narodowości, z różnych krajów i grup etnicznych.
Na stosunek Polaków do uchodźców z Syrii i Afganistanu wpłynęła również narracja w publicznej telewizji, pokazująca "hordy" uchodźców siejących spustoszenie, którzy nie uciekają tylko przed wojną - jak było to przedstawiane - a szukają lepszego życia. Społeczeństwo się przestraszyło. W przypadku Ukraińców takiej kampanii nie było.

Kolacja z sześciorgiem Ukraińców. Umer: to, że mogę coś zrobić, poprawia moje samopoczucie
Potrzebujących przyjęła również do swojego domu przyjaciółka Krystyny Jandy, wokalistka i reżyserka Magda Umer. Opowiedziała o tym w wywiadzie dla "Vivy".
Nic nie sprawia mi większej przyjemności niż bycie potrzebną. Wczoraj miałam miły dzień, bo jadłam kolację z sześciorgiem Ukraińców. To są Sasza, Swietłana, Danyłko, Marusia, Ludmiła i Dareńka, którzy u mnie zamieszkali. Już sam fakt, że mogę coś dla kogoś zrobić w tym smutnym okresie, poprawia i ich los, i moje samopoczucie. Moje dzieci także pomagają, Krysia też przyjęła Ukraińców.
Prawdziwe problemy i wielki test dopiero przed nami, "gdy opadną emocje" i pojawią się trudności z funkcjonowaniem Ukraińców w naszym kraju.
Zobacz też:
Janda chce być skremowana. Na drodze stoją jej dzieci
"Nasz Nowy Dom": Stary budynek gospodarczy stał się luksusowym domem!
Tajner potwierdziła doniesienia o Królikowskim. Jednak to prawda









