Monarchini znana jest ze swojej miłości do koni. Lata temu potwierdziła to Słynna wypowiedź jej zmarłego niedawno męża,, księcia Filipa, który powiedział, że jego żona bardziej kocha swoje psy i konie od dzieci.
Królowa opuściła wyścigi znane na świecie z wymyślnych kapeluszy dam, zaledwie raz w trakcie swojego prawie 70-letniego panowania. Stało się to tylko z powodu szalejącej od zeszłego roku pandemii. 95- latka, która wycofała się z niemal wszystkich aktywności publicznych z powodu strachu przed wirusem, teraz powoli wraca do pokazywania się na ważnych wydarzeniach.
Królowa, która zaledwie w kwietniu straciła męża, zdaje się podtrzymywać w sobie optymistyczne podejście do świata. W sobotę na wyścigach tryskała świetnym humorem. Nic w tym dziwnego - obserwowanie wyścigów konnych to jedno z jej ulubionych zajęć, a wyścigi "Royal Ascot" należą do najlepszych.
Gdy tylko przybyła, orkiestra wojskowa odegrała hymn Wielkiej Brytanii, a tłum przywitał ją radosnymi okrzykami i brawami. Sama królowa często wybuchała śmiechem oraz promiennie uśmiechała się do wszystkich spod kapelusza z kwiatową dekoracją.
Monarchini podziwiała wyścigi w towarzystwie kierownika królewskich stajni - Johna Warrena. Na torze zaprezentowały się tego dnia cztery królewskie wierzchowce - Reach For The Moon, Tactical, Light Refrain oraz King’s Lynn.














