Mikołaj zwierza się "Party", że on sam bardzo chciał się pojawić na uroczystości. Nie udało się przez... Anetę Zając (30 l.), jego byłą partnerkę i matkę bliźniaków, która skutecznie mu to uniemożliwiła. Według niego aktorka z premedytacją w ostatniej chwili wybrała termin, który mu nie odpowiadał.
"Aneta za każdym razem odpowiadała, że inne terminy są zajęte, a kilka dni przed wylotem do Stanów dowiedziałem się, że chrzest odbędzie się jednak wtedy, gdy mnie nie będzie. Jest mi z tego powodu bardzo przykro" - powiedział Krawczyk magazynowi.
Na chrzcinach Gerarda i Harolda zjawili się za to jego rodzice, aktorzy Maria i Mirosław Krawczykowie, którzy z tej okazji przyjechali do stolicy z Trójmiasta.
W tym czasie Mikołaj pełnił funkcję prywatnego ochroniarza i dźwiękowca Włodarczyk na koncercie dla Polonii. Jak relacjonował jeden z tygodników, "otwierał drzwi od limuzyny, torował przejście w tłumie cisnącym się przy straganach". Czy bez niego Agnieszka by sobie nie poradziła?
"Wiem, że teraz ludzie myślą, że jestem złym ojcem, ale tak nie jest!" - pokajał się gwiazdor "Pierwszej miłości" w "Party".
Przekonują was te tłumaczenia czy uważacie, że nie ma dla niego usprawiedliwienia? Wierzycie, że to Aneta jest "tą złą", która uknuła spisek, by pozbawić ojca swoich dzieci możliwości bycia z nimi w tak ważnym dla nich dniu?









