Bliżów, wieś na Roztoczu otoczona lasami, położona na pograniczu Roztoczańskiego Parku Narodowego. To tu swój azyl, swoje miejsce na ziemi znalazła Kora z mężem Kamilem Sipowiczem (63 l.). Z dala od zgiełku miasta piosenkarka dochodzi do siebie po ciężkiej chorobie.
Tu może odetchnąć powietrzem, które jak wyjaśnia jej mąż, jest "boskie" i uzdrawia. Każdy kto miał okazję widzieć Korę w ostatnich tygodniach, mówi jedno - wygląda świetnie. Jest zrelaksowana, radosna.
Skąd miłość do Roztocza? Ten region Polski zachwycił Kamila Sipowicza już wiele lat temu. Jako chłopak trafił do pobliskiego Szczebrzeszyna i zakochał się w tej okolicy. Do ich domu prowadzi polna droga. Żyją otoczeni zwierzętami na czele z najbardziej rozpoznawalnym psem w polskim show-biznesie, Ramonką. Oboje przygarniają też bezdomne zwierzęta z okolicy.
Opieka nad zwierzętami całkowicie zależnym od człowieka sprawia, że Kora i Kamil nie mają czasu myśleć o bardzo ciężkich dla nich ostatnich miesiącach, które wypełniały choroba i ból.
Na początku sierpnia oboje spotkali się ze swoimi fanami na Festiwalu Stolica Języka Polskiego w Szczebrzeszynie. Chętnie opowiadali ożyciu na wsi i swojej twórczości. A jak ono wygląda na co dzień?
Kora raz w tygodniu jeździ na targ do Zamościa. Wstaje o świcie. A i pracy w domu jest dużo. Ma warzywniak, szklarnię, kwiaty. Tu nie ma czasu zamartwiać się. Być może życie w mieście jest prostsze, ale dopiero tu jest wolna od telefonów, całej tej technologii i elektroniki, która otacza dziś człowieka. Żyje więc w swoim domu pod lasem, wśród życzliwych sąsiadów. I to życie bardzo jej służy.
Zobacz również:



***Zobacz więcej materiałów z życia celebrytów








