Katarzyna Dowbor ujawnia sekrety „Naszego nowego domu”. Chodzi o córkę prezenterki

Oprac.: Aldona Łaszczka

Katarzyna Dowbor
Katarzyna DowborAKPA
Zgłoszenia płyną głównie od rodzin, sąsiadów, ośrodków pomocy społecznej. Przed świętami było wiele akcji pomocy innym. Ludzie nagle odkryli, że w ich sąsiedztwie są bardzo zniszczone domy, rodziny z problemami. Moi znajomi brali udział w jednej z takich akcji i odnaleźli zaniedbany dom. Zadzwonili do mnie i zapytali, co mają zrobić, byśmy go wyremontowali. Powiedziałam im, żeby najpierw dali nam szansę i wypełnili zgłoszenie. Nie można się zgłosić do mnie. Trzeba to zrobić drogą oficjalną. Każde zgłoszenie jest weryfikowane, trochę wymogów trzeba spełnić. Musimy coś o rodzinie wiedzieć. Nie możemy jechać do niej w ciemno.

"Nasz nowy dom" - jak przebiega kwalifikacja?

Bardzo często jest tak, że rodziny mówią nam: "To jest nasz dom, bo dostaliśmy go od babci", ale nie ma na to żadnego dokumentu, żadnego dowoduTrzeba przeprowadzić sprawę spadkową, trzeba wiedzieć na pewno, że to jest nasz dom, wypełnić ankietę i czekać, aż się odezwiemy. Poza tym rodzina musi mieć uregulowane sprawy własnościowe. Nie możemy remontować domu gminie czy kwaterunkowi. Nie mamy bowiem pewności, czy taki dom lub mieszkanie zostanie przy rodzinie. Musimy też sprawdzić, czy w takim domu nie ma alkoholu, czy innej patologii. Trudno remontować rodzinie, która to wszystko zaprzepaści. Wiadomo, że choroba alkoholowa jest straszna. Ale ludzie nią dotknięci nie panują nad sobą.

Katarzyna Dowbor o córce

Przez pierwsze trzy lata łapałam się za głowę. Nie zdawałam sobie sprawy, w jakich warunkach mogą żyć ludzie. Teraz już za głowę się nie łapię. Dziś myślę tylko co zrobić, by było lepiej.
Po Brexicie i przy tej pandemii, która teraz jest, lepiej będzie, jak będzie w Polsce i teraz studiuje to samo, tylko w Polsce. Moja córka lubi oglądać program. Przejmuje się losem rodzin. Często się tak zdarzało, że jakieś książki dawała dla dzieciaków, które były w programie i widziała, że dziewczyna lubi czytać, a nie stać ją na kupno książek. Więc Marysia wyjmowała swoje z biblioteki, bo ma tego bardzo dużo i mówiła, żebym dała dziewczynce, żeby miała. Więc naprawdę jest to fajne.
Julia Wieniawa o zdjęciu jej występu z anteny TVN-u!pomponik.tv
pomponik.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?