Jak ocenia pani uczestników drugiej edycji?
Katarzyna Skrzynecka: Wspaniale wcielają się w nowe role, mają też genialne poczucie humoru, bez którego w tym programie nie da się wytrzymać. Wszystko robią z brawurowym profesjonalizmem.
Jak to jest być po drugiej stronie?
K.S.: - Jestem całym sercem z nimi, bo wiem jaka to ciężka i wyczerpująca praca. Uczestnicy uczą się nowych technik śpiewania, zmieniają swój głos, przeistaczają się w inne postaci. Wielkim sukcesem jest już samo zbliżenie się do naśladowanej postaci.
Jest szansa, że ktoś będzie panią naśladował?
K.S.: - Nie wcześniej jak w 116. edycji, kiedy skończą się już wszystkie wielkie gwiazdy muzyki i zostaną tylko te malutkie. Może produkcja zgodzi się, by ktoś mnie naśladował? Mógłby zaśpiewać moją świąteczną piosenkę "Oszaleli anieli", która wielu osobom wpadła w ucho.
Nie ma pani problemu z przyznaniem się do wieku?
K.S.: - Każdy wiek jest fajny. Uważam, że nie należy się go wstydzić. Wiem, że nigdy nie będę kobietą, która odejmuje sobie lat. Po co?
A operacje plastyczne i medycyna estetyczna?
K.S.: - Teraz tego nie wiem. Nie czuję na razie takiej potrzeby i, mam nadzieję, że przez długie lata jej nie odczuję. Może kiedy już będę starszą panią i będę chciała w jakiś sposób zachować jeszcze resztki młodego wyglądu, to wtedy...?
Ale minie na pewno jeszcze dużo czasu. Przecież jestem młodą, energiczną babką po czterdziestce.
Ale dziś jest moda na zachowanie młodego wyglądu?
K.S.: - Kiedy byłam dzieckiem, panie w moim wieku nazywane były paniami w średnim wieku. Dzisiaj 40. i 50-letnie kobiety są bardzo szczupłe, aktywne i uprawiają sport. I tak trzymać, drogie panie!
Rozm.: A. Kuźniarska
