Sportsmenka pod koniec maja wspierała przed Sejmem matki dzieci niepełnosprawnych - sama od dziecka zmaga się z niedowładem spastycznym kończyn dolnych, przeszła siedem operacji. W wieku 13 lat najcięższą - rekonstrukcji stóp.
Pływa od czwartego roku roku życia, od siedemnastego zdobywa medale nie tylko w mistrzostwach Polski, ale i świata. W tym roku, po 20 latach, kończy karierę pływaczki (w czerwcu wystartuje w wyścigach o Puchar Świata w Berlinie) i chce poświęcić się działalności społeczno-politycznej.
Niedawno zdecydowała się opowiedzieć o sobie na łamach miesięcznika "Replika", przyznając, że jest biseksualna. Teraz, w rozmowie z "Wysokimi Obcasami", wyznaje, że jej orientacja została bardzo pozytywnie przyjęta w środowisku sportowym.
"Nie używam tego sformułowania [zakochać się], mówię, że to są strzały haju endorfinowego. Wchodziłam w różne relacje z mężczyznami. A potem, trzy lata temu, dostałam strzału endorfinowego wobec kobiety. Przyjęłam to ze spokojem. Zrozumiałam i zaakceptowałam, że jestem w stanie zakochać się również w kobiecie. I nie mam z tym żadnego problemu. Zawsze wypadałam z szuflad i to mi pomogło. A reakcja koleżanek była taka, że to super, teraz możesz brać rybki z obu stawów" - śmieje się.
Tłumaczy, że zdecydowała się na coming out, by dodać otuchy osobom, które podobnie jak ona są biseksualne i sprawiają, że świat przez to staje się różnorodny.
"Wszyscy mamy prawo żyć tacy, jacy jesteśmy. Dla mnie to jest część mnie, o której się dowiedziałam i którą w pełni akceptuję. Na tym etapie to jest prawda: Karolina Hamer - kobieta, rebeliantka, paraolimpijka, osoba biseksualna i osoba świadoma swojej wartości. Warto na każdej płaszczyźnie walczyć z ograniczeniami. Jak byłam w Meksyku, to moje posty miały hashtag 'życie bez ograniczeń w praktyce'. I tego się trzymam. To nie jest finał, to dopiero początek" - kończy.


***
Zobacz więcej materiałów:








