Julia Wieniawa od kilku lat z żelazną konsekwencją ignoruje sugestie i rady, by skupiła się na zdobyciu aktorskiego wykształcenia, jeśli chce być poważnie traktowana w branży. Początkowo nawet się na to zapowiadało. Po maturze snuła w wywiadach rozważania, czy lepiej zdawać na studia aktorskie w Warszawie lub Krakowie, czy może wyjechać do Nowego Jorku i tam zapisać się do szkoły Lee Strasberga. Na przeszkodzie edukacji w Polsce stanął obowiązujący studentów pierwszego roku zakaz występowania w filmach, serialach i kampaniach reklamowych, a edukacji w Nowym Jorku- pandemia.
Ostatecznie Julia uznała, że lepiej budować karierę na Instagramie, reklamach i w filmach pośledniej kategorii. Rzeczywiście, udało jej się osiągnąć sukces, ale głównie finansowy.
Jako ambasadorka lakieru do paznokci, farb do włosów, smartfonów oraz kostiumów kąpielowych zarobiła wystarczająco, by wystarczyło na kupno trzech mieszkań w Warszawie, z których dopiero trzecie zaspokoiło wyśrubowane wymagania celebrytki. Z czasem całkowicie zmieniła podejście do studiów. Jak ostatnio przekonuje, teraz zależy jej na tym, by być pierwszą w Polsce celebrytką, która zrobi oszałamiającą karierę artystyczną bez kierunkowego wykształcenia. Jak wyznała w podcaście Grzegorza Betleja „Cały ten zgiełk”:
Ja chcę być w Polsce tą osobą, która przetrze szlak i powie: "tak, możesz bez studiów zrobić karierę"
Julia Wieniawa ma żal do Polaków
Niestety, branża aktorska okazała się, jak na oczekiwania Julii, zbyt konserwatywna. Wysiłki Wieniawy, by zaistnieć także na teatralnych deskach, na razie skończyły się niepowodzeniem. Na spektaklach z jej udziałem w warszawskim Teatrze Komedia widownia świeci pustkami, ale za to na Instagramie ma 2,1 miliona obserwujących, którzy regularnie karmią jej ego komentarzami w rodzaju: „Jak można być tak piękną” lub „Bogini”.
I właśnie to, jak się nagle okazało, zaczęło jej ostatnio przeszkadzać. W wywiadzie dla „Vivy” Wieniawa żali się, że ludzie z jakichś tajemniczych dla niej, lecz zapewne niecnych powodów, postrzegają ją przez pryzmat zdjęć, które zamieszcza na Instagramie:
Przyćmiewa moje zawodowe sukcesy. Nie lubię być wrzucana do jednego worka z ludźmi, którzy nie robią nic innego poza "byciem" na Instagramie. Wiadomości typu: z kim wypiłam kawę, jaką mam fryzurę albo jakie auto kupiłam, często stają się ważniejsze niż moje zawodowe osiągnięcia.
Cóż, rzeczywiście ciężko to wyjaśnić. Z pewnością nie ma to nic wspólnego z tym, że przez minione 4 lata wytrwale pracowała na miano celebrytki….Na szczęście Julia już sobie wyjaśniła, że każdy, kto nie jest zachwycony „jej osobą”, po prostu jej zazdrości:
W Polsce ładna dziewczyna, która fajnie się ubiera, a na dodatek ma "drogą torebkę", z definicji jest po prostu głupia. Nie może być jednocześnie artystką, która ma coś do powiedzenia, bo to się wzajemnie wyklucza. A ja dobrze wiem, co chcę przekazać swoją twórczością, natomiast lubię też dobrze wyglądać. Nie rozumiem, dlaczego muszę wyzbyć się swojej zmysłowości i kobiecości, żeby być poważnie traktowana?
Z ostatnio udzielonych wywiadów można wysnuć wniosek, że Julia w ogóle ma problem z rozumieniem. A już ze szczególnym uporem nie przyjmuje do wiadomości, że ma osobisty udział w kształtowaniu swojego wizerunku.
Zobacz też:
Julia Wieniawa w rozmowie z Magdą Mołek. Zapewnia: "Nie jestem głupią celebrytką"
Julia Wieniawa wstydzi się pisać własne teksty? "To dla mnie jak rozbieranie się"
Donna D'Errico pręży ciało na Instagramie. Bardzo się zmieniła?



***








