O tym, że ma zadatki na zostanie wielką gwiazdą, Joanna Zagdańska po raz pierwszy usłyszała, będąc świeżo upieczoną maturzystką. Miała niespełna osiemnaście lat, gdy zdobyła Srebrny Samowar na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze.
Irena Santor, której bardzo podobała się jej interpretacja "Ballady o matce" Martynowa, publicznie nazwała ją wtedy wschodzącą gwiazdą polskiej piosenki i namaściła na swoją następczynię...
Joanna Zagdańska wcale jednak nie marzyła o karierze wokalistki popowej, bo bliższy jej sercu zawsze był jazz. W 1979 roku zdecydowała się co prawda wziąć udział w opolskich Debiutach, ale w ogóle nie przejęła się tym, że jej występ przeszedł bez echa, bo miała ułożony bardzo precyzyjny plan na karierę.
Była pewna - i nie myliła się - że kiedyś wróci na scenę amfiteatru w Opolu, jednak chciała się do tego naprawdę dobrze przygotować.
"Żeby się odpowiednio zaprezentować, nie wystarczy dobrze zaśpiewać. Trzeba mieć własny styl wykonawczy, aby zostać dobrze przyjętym i zapamiętanym"
Koncertowanie z mężem
Po ukończeniu łódzkiego Liceum Muzycznego w klasie trąbki Joanna podjęła naukę na Wydziale Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Jeszcze podczas studiów poznała pianistę jazzowego i kompozytora Adama Żółkosia, który został jej najbliższym współpracownikiem i... mężem.
To właśnie on skomponował specjalnie dla niej niezapomniane "Rękawiczki" (sprawdź!), które w 1986 roku zaprezentowała na festiwalu w Opolu (zdobyła wtedy wyróżnienie, co było równoznaczne ze zwycięstwem, bo nagrody głównej nie przyznano).

Po sukcesie w Opolu Joanna Zagdańska dostała zaproszenie na festiwale w Sopocie ("Rękawiczki" przyniosły jej Grand Prix w Konkursie Piosenki Interwizji) i Słonecznym Brzegu w Bułgarii. Ona jednak wolała koncertować z mężem! U boku Adama Żółkosia objechała całą Europę, a jej głosem zachwycali się fani jazzu m.in. w Szwajcarii, Norwegii, Związku Radzieckim i Belgii.
W 1990 roku Joanna Zagdańska postanowiła znów spróbowała swoich sił w Opolu i w koncercie Premier zaśpiewała piosenkę "Spokój". Choć jurorzy przyznali jej drugie miejsce, a publiczność zgotowała owacje na stojąco, zdecydowała się zawiesić karierę i zająć działalnością pedagogiczną.
Kariera pedagogiczna
Dziś Joanna Zagdańska-Żółkoś wykłada wokalistykę jazzową i uczy interpretacji piosenek w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, prowadzi zajęcia na Uniwersytecie Bydgoskim i jest konsultantką na kursach i warsztatach muzycznych organizowanych przez Związek Kompozytorów i Autorów ZAKR.
Jest jedną z niewielu polskich piosenkarek mogących poszczycić się tytułem doktora habilitowanego sztuk muzycznych i wokalistyki. Jednym z jej studentów był Krzysztof Iwanczenko, zwycięzca szóstej edycji programu "The Voice of Poland".
Joanna Zagdańska wciąż - chociaż bardzo rzadko - spotyka się ze swymi fanami na koncertach. Bilety na jej recital "Rękawiczki" zawsze rozchodzą się na pniu. Wokalistka nie kryje, że chciałaby nagrać nową płytę, ale nie śpieszy się z tym.
"Co ma być, to będzie... Aby nagrać dobrą płytę, musi być dobry materiał. Chciałabym nagrać album w dobrym studiu i z dobrymi muzykami, bo jak już coś robię, lubię robić to dobrze"
Kupilibyście płytę z nowymi piosenkami wykonawczyni kultowych "Rękawiczek"?

***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:








