Wszyscy, którzy znają Jarka, czy prywatnie, czy też z mediów, byli zaskoczeni oskarżeniami jakie padły z ust Sylwi Sz., która zarzuca Bieniukowi gwałt pod wpływem narkotyków. Choć sprawa jest w toku, to emocje nieco opadły, aż do teraz. W mediach pojawiła się informacja, że do jednego z tabloidów zgłosiła się inna kobieta, której imię na potrzeby sytuacji zostało zmienione na Katarzyna. 24-latka w rozmowie z gazetą twierdzi, że były piłkarz miał zmuszać ją do seksu oralnego 3 lata temu w jednym z sopockich klubów. Katarzyna przedstawiła dokładny opis zdarzenia (pisaliśmy o tym TUTAJ ), ale sprawy nie zgłosiła wówczas do odpowiednich służb. Swoją decyzję tłumaczyła szokiem i upokorzeniem oraz tym, że chciała o tragicznym wieczorze zapomnieć najszybciej, jak tylko mogła. Teraz tabloid wyjawia szczegóły spotkania z Katarzyną. Podczas rozmowy z dziennikarzem kobieta była wyraźnie spięta i wystraszona. Zaznaczyła, że przyjechała do Trójmiasta tylko po to, by opowiedzieć swoją historię. "Wielokrotnie podkreślała, że chce pozostać anonimowa, bo obawia się o swoje bezpieczeństwo i boi się podobnej fali hejtu, jaka wylała się na Sylwię Sz. Poprosiła też, by przy rozmowie była obecna feministka Maja Staśko, bo dzięki temu będzie czuła się pewniej" - czytamy w relacji.Nie wiadomo jednak, czy Katarzyna zdecyduje się na oficjalne złożenie doniesienia do odpowiednich organów ścigania. W sprawie wywiadu wypowiedziała się już pełnomocniczka Jarosława Bieniuka, mecenas Olga Jędraszko. "Pan Jarosław absolutnie neguje, aby przytoczona sytuacja miała mieć miejsce i jest zszokowany tymi zarzutami. Dodatkowo wskazuje, że w klubie Ego bywał wielokrotnie, więc potencjalny wybór miejsca, co do którego padają nowe oskarżenia może nie być przypadkowy. Jednocześnie proszę zwrócić uwagę, iż często w sprawach, w których jedna ze stron jest osobą medialną, z czasem pojawiają się kolejne rzekome pokrzywdzone na fali popularności tematu. Z punktu wiedzenia obrony zastanawiającym jest, czemu te informacje nie pojawiły się trzy lata temu, kiedy miało dojść do rzekomego zdarzenia, a dopiero teraz, kiedy sprawa stała się medialna. Bez wątpienia działania te mogą mieć na celu wzmocnienie wiarygodności osoby pierwotnie składającej zawiadomienie" - czytamy w oświadczeniu wydanym przez panią mecenas.


***Zobacz więcej materiałów wideo:








