Reklama
Reklama

Sylwia Sz. nie milknie w sprawie Jarosława Bieniuka! "Codziennie płacze"

Choć emocje już nieco opadły od wybuchu afery z Jarosławem Bieniukiem (39 l.), to Sylwia Sz. nie ma zamiaru zamilknąć. Wciąż oskarża byłego sportowca o gwałt i opowiada ze szczegółami o całym zdarzeniu.

Sprawa Jarosława Bieniuka wciąż jest wyjaśniana i o ile sam sportowiec tylko raz zabrał głos i wyjaśnił swoje stanowisko, to Sylwia Sz. ochoczo wypowiada się w mediach. 

Jak udało się dowiedzieć "Faktowi", od momentu wypłynięcia całej sprawy, modelka straciła pracę i jest regularnie linczowana w mediach społecznościowych, przez co również zlikwidowała swoje konta i usunęła zdjęcia. 

W rozmowie z Fakt24 wyznała, że obecnie boi się wyjść nawet po zakupy. Opowiedziała także szczegółowo, co jej zdaniem wydarzyło się w nocy z 12 na 13 kwietnia 2019 roku. 

"W ciągu dnia rozmawiałam z Jarkiem i wspomniałam mu, że wychodzę wieczorem na drinka z koleżanką. Stwierdził, że chętnie do nas dołączy. Nie nastawiałam się na żadne imprezowanie (...). Nie miałam pojęcia, że on ma wynajęty jakiś apartament. Jarek w barze zaproponował, abyśmy przenieśli się do hotelu, w którym się zatrzymał. Uznałam, że to nie jest nic złego, żeby pójść do kolegi, którego znam od kilku lat. Nie sądziłam wtedy, że on może mi zrobić krzywdę" - mówiła Sylwia Sz. 

Reklama

Przyznała, że z Jarosławem zna się około 3-4 lat i do tej pory zawsze spotykali się w gronie znajomych. W rozmowie z dziennikarzem przyznała, że tego feralnego wieczoru nie była nastawiona na dłużą imprezę, lecz szczerze wyznała, że spożywała dobrowolnie kokainę. 

"Bawiliśmy się, tańczyliśmy w apartamencie. Nie dawałam mu żadnych znaków, że czegoś od niego oczekuję, albo żeby mógł sobie pomyśleć, że ja czegoś od niego oczekuję. Po tym, jak zostaliśmy sami w pokoju, Jarek zaczął się do mnie dobierać i wtedy... to się stało. Krzyczałam, żeby przestał. (...) Jarek przydusił mnie kołdrą, żeby nie było mnie słychać. Później zakleił mi usta". 

W dalszej części rozmowy kobieta ze szczegółami wyliczyła, co robił jej Jarosław. 

"Gdy byłam związana, zaczęło się najgorsze... Jarek gwałcił mnie, używał różnych rzeczy. Mam powyrywane włosy, byłam posiniaczona. Po wszystkim dał mi tabletkę nasenną. Po niej uspokoiłam się. Pamiętam przez mgłę, jak taksówka odwozi mnie do mieszkania". 

W trakcie wywiadu Sylwia Sz. nie była w stanie powstrzymać się od łez i nadal nie może otrząsnąć się z tego, co ją spotkało. 

***
Zobacz więcej materiałów wideo: 

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Jarosław Bieniuk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy